Jerzy Władysław Sychut urodził się 6 sierpnia 1948 w Poznaniu, ukończył Technikum Elektryczne w Krakowie. W latach 1967-1968 pracował jako oświetleniowiec i dźwiękowiec w teatrze „Gong 2” w Lublinie, 1969-1976 w teatrach: STU, Dren 59 i innych w Krakowie, Lublinie i Katowicach, a potem 1976-1981 w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego w Szczecinie.
Wspólnie z żoną, Danutą Zarzycką-Sychut mieli trójkę dzieci, które sam określał jako swoje największe osiągniecie życiowe.
Zaangażował się w opozycje demokratyczną. 11 III 1968 uczestnik demonstracji studenckiej w Lublinie. Od 1977 współpracownik KSS KOR, uczestnik ROPCiO, 1979 – 1980 działacz Wolnych Związków Zawodowych, od 1979 RMP, 1979-1983 KPN; od 1978 wielokrotnie zatrzymywany na 48 godz.
Po strajku sierpniowym 1980 w „Solidarności”; od grudnia 1980 członek szczecińskiego Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania, redaktor niezależnego pisma „Komunikat”; w XII 1980 aresztowany za „próbę obalenia siłą ustroju socjalistycznego” w związku z członkostwem w Konfederacji Polski Niepodległej, przetrzymywany w areszcie na Mokotowie. Poręczenie społeczne o uwolnienie Jurka podpisał Adam Hanuszkiewicz, dyrektor Teatru Narodowego. Jacek Fedorowicz zbierał podpisy od członków Związku Literatów. Zwolniony z aresztu w maju 1981; od sierpnia 1981 pracownik Zarządu Regionu Pomorze Zachodnie.
13 grudnia nie rodzina nie otworzyła drzwi podczas próby jego internowania, zanim doszło do ich wyłamania, Jurek zdołał wyskoczyć przez balkon i uciec. Do połowy sierpnia 1982przebywał w ukryciu; działacz nieformalnych struktur podziemnych „S”: kierował systemem konspiracji ABC minimalizującym liczbę znanych współpracowników, współorganizator zebrań informacyjnych dla poszczególnych poziomów tego systemu, kolporter pism podziemnych w Szczecinie i okolicach, drukarz ulotek i wydawnictw podziemnych (z Andrzejem Kotulą i Pawłem Zalewskim); właściciel biblioteki wydawnictw niezależnych (ok. 4 tys. książek); zatrzymany, internowany w Ośr. Odosobnienia w Wierzchowie (uczestnik głodówki), zwolniony 16 X 1982 w 7. dniu jej trwania. Wielokrotnie zatrzymywany na 48 godz., poddawany rewizjom, przesłuchiwany przez Prokuraturę Wojskową w Warszawie, nakłaniany do emigracji; od 1982 bez zatrudnienia.
Od 20 III 1983 na emigracji w Szwecji, absolwent studiów z zakresu marketingu i reklamy; zawodowy żeglarz, pracownik firm reklamowych, informatyk; do 1989 współorganizator pikiet, demonstracji i wieców w Sztokholmie i Oslo, sygnatariusz petycji przeciwko łamaniu praw człowieka i obywatela w Polsce, organizator pomocy finansowej i sprzętowej dla szczecińskiego podziemnego wydawnictwa Suplement.
Żeglując zajął się odbudową pięknego drewnianego jachtu „Dockan” („Laleczka”). Opisał to na swojej stronie, gdzie zawarł także wiele porad praktycznych, niestety kilka lat temu cała żeglarska zawartość Jego strony została usunięta.
.
.
/
Jurek przez lata czynnie uczestniczył w internetowych dyskusjach poświęconych żeglarstwu polskiemu. Czasem pytano Go o powrót do kraju. Sam na to pytanie odpowiadał tak:
„Nie miałem do czego wracać — opuszczając kraj straciłem większość dobytku, rozdałem meble i podarowałem ogród. Piękne mieszkanie musiałem sprzedać, aby z uzyskanych pieniędzy zapłacić domiar podatkowy. Przepadł majątek gromadzony przez dwa pokolenia. Pojechałem do Szczecina na kilka dni, aby rozejrzeć się za możliwościami. Musiałbym od nowa ułożyć życie. Chciałem sprawdzić, czy potrafię przystosować się do zmian? Rodzina przyzwyczaiła się do spokojnej i bezpiecznej egzystencji. W Polsce na każdym kroku natrafiałem na agresję i wszechobecne żądanie łapówek. Jestem zbyt uczciwy. Nie poradziłbym sobie. Odrzuciłem pomysł powrotu. Coraz rzadziej odwiedzam kraj. Gdy tam jestem, szybko pragnę wracać do domu. W roku 2011 odmówiłem przyjęcia Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski i rok później podpisania wniosku o nadanie Krzyża Wolności i Solidarności. W roku 2013 urzędnik ZUS odrzucił mój wniosek o należną część emerytury za 17 lat przepracowanych w PRL. Nigdy nie otrzymałem żadnych świadczeń związanych z działalnością publiczną.”
Jerzy Sychut był przyjacielem wszystkich. Zawsze gotów do pomocy, czasem o nieco ciętym języku ale dowcipny, życzliwy, ofiarny i zwyczajnie dobry.
Był po prostu porządnym człowiekiem.
Już nam Go brakuje!
Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych
"Jestem zbyt uczciwy , nie poradziłbym sobie."
Boże, jak to brzmi w dzisiejszych czasach gdzie cnotą jest cwaniactwo , brak empatii , kłamstwo w żywe oczy przed kamerami czy też stwierdzenie , że w biznesie pierwszy milion to trzeba ukraść bo wszyscy tak robią.
To był dobry człowiek.
Krzysztof
O Jurku można wspominać wiele. Mi w pierwszej chwili przychodzi na myśl wieczór, kiedy to po drodze przez Bagenstaket do Sztokholmu, zatrzymaliśmy się "Tequilą" u Jurka na przystani Finkarudd.
Grill na pomoście, cisza letniego zachodu i rozmowa. Z Jurkiem był śp. Natan Tenebaum, bard i świadek Marca 1968, i w ten sposób historia spotkala się ze współczesnością.
Co postanowisz, niech się ziści
Niechaj się wola Twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
I ocal mnie od pogardy Panie...
Niech żeglują spokojnie!
Colonel
-------------------------------
Przyjaciele Jurka informują że Jego prochy mają być rozsypane w morzu.
Szanowny Jurku.
Colonel pisze:
“Żeglując zajął się odbudową pięknego drewnianego jachtu „Dockan” („Laleczka”). Opisał to na swojej stronie, gdzie zawarł także wiele porad praktycznych, niestety kilka lat temu cała żeglarska zawartość Jego strony została usunięta.”
Może i coś zostało usunięte, ale nic Jurku nie zginęło – są tacy, co dbają aby dokonania Naszego Nieobecnego już Kolegi nie zaginęły.
Na poniższej stronie jest wszystko, co kiedyś nasz Przyjaciel o Swoim byłym już jachcie napisał – a jest to kopalnia wiedzy technicznej ...
http://web.archive.org/web/20090205131837/http://sychut.com/dockan/index.html
A Jurek ?
Wielki był to Człowiek – Ogromnej Klasy Patriota i Polak.
Zmuszono Go by opuścił Polskę – zrobił to, choć nigdy z tym się tak naprawdę nie pogodził.
Ostatni raz spotkaliśmy się w Marinie Wasa w Sztokholmie w sierpniu 2013 r. – przyszedł pod jacht – zapukał i zwyczajnie powiedział – widzę znajomy jacht – przyszedłem Cię odwiedzić.
Przegadaliśmy wtedy cały wieczór – o Jego życiu w konspiracji, Jego wyjeździe z kraju ...
Następnego dnia Jurek obwiózł nas po całym Sztokholmie i pokazywał go, pokazywał, pokazywał...
Na koniec zawiózł moją Marzenę na lotnisko pod Sztokholmem, bo wracała ona do kraju.
Miałem jeszcze nadzieję, że jeszcze kiedyś Go zobaczę i jeszcze kiedyś pogadamy.
Dobry Stwórca zarządził jednak inaczej ...
Spoczywaj Przyjacielu w spokoju ... [*]
Włodzimierz “Bury Kocur” Ring
Ja również wspominam tego Człowieka z sympatią. Po mojej przeprowadzce do Sztokholmu okazał mi wiele pomocy i uprzejmości. Przeżył bardzo wiele przykrości w swoim trudnym i bogatym w wydarzenia życiu. M. innymi rozwód ze swoją żoną już na emigracji.
Z tego co pamiętam w rozmowach ze mną Jego życzeniem była kremacja zwłok i przewiezienie prochów przez Jego syna do Krakowa i rozsypanie ich w okolicy Uniwersytetu Jagielońskiego, a nie na morzu.
No, ale w tej sprawie rodzina zadecyduje co robić.
Cześć Jego pamięci!
Mikołaj Frisch
Siedzimy w półmroku na „Dockanie”, gwarząc niespiesznie, kolejny już raz. Pachnie pokost i jesienne liście
Snujemy opowieści o działaniu w opozycji. Przecinają się daty, zdarzenia i ludzie.
W pewnym momencie mówię: wiesz co, wrócę do Polski i zaraz wyciągnę swoją teczkę z IPN…
Jurek poderwał się z koi. Nie rób tego! Gehennę mojej rodziny zawdzięczam donosom najbliższego przyjaciela….
Ta myśl wraca do mnie. Zawsze ceniłem jego mądrość. Nie oglądam się wstecz. Pamiętam, że o Żonie i dzieciach mówił zawsze z wielką miłością i dumą. I strasznie go wkurzałem powolną jazdą po ulicach Sztokholmu…J.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Mu świeci na wieki.
Nigdy nie słyszałem, żeby odmówił komukolwiek pomocy.
Tadeusz
Niestety rozeszlismy sie w 2004 roku po przezyciu razem prawie 29 lat.
Glownie z powodu jego dumy i stanowczosci i definitywnego "jak nie to nie". Z tego tez powodu nie wspominal Jurek o mnie wiecej. Jurek byl dumny i stanowczy. Cecha ktora pomogla mu przetrzymac przesluchania i wiezienie trudna byla w zyciu rodzinnym.
Nasi przyjaciele z tamtych czasow wiedza ze walczylismy razem w Polsce, razem o nasza rodzine w Szwecji, ze do odbudowy lodki tez sie duzo przyczynilam. Pomagalam malowac co roku, projektowalam nowy zagiel, nowa podloge w kokpicie, stol nawigacyjny i przede wszystkim dawalam mu czas wolny od dzieci aby pieknie przebudowal lodke i mial czas na zeglowanie.
Wart owspomniec ze Jurek pomagal mi w w stworzeniu nowych produktow i razem otrzymalismy nagrode miasta Sztokhom i Uppfinnarstipendium. Duzo by o tym pisac.
I oczywiscie duzo o walce o wolnosc w Polsce.
Teraz trudno mi sie pogodzic z mysla ze juz go nie ma i zaluje bardzo i ze juz nigdy nie bedzie szansy wrocic do chociaz jednego dnia, kiedy siedzac razem przy kawie planowalismy nowe przedsiewziecia. (Tez taka sama dumna nie probowalam sie z nim przeprosic, a czas jest nieublagalny!)
Jurek byl niezwyklym czlowiekiem o wielu wspanialych cechach.
Marysia napisala dzisiaj na Jurka stronie na Facebook, ze niedlugo bedzie mozna sie spotkac aby powspominac. Dozwolila tez aby jego przyjaciele mogli cos powiedziec na stronie.
Czy nie chcialbys moze wpisac link do twojej strony, aby inni mogli przeczytac wspomnienie?
Serdecznie pozdrawiam
Danuta Sychut=