CUDO - NIE TYLKO ADAMA KŁOSKOWSKIEGO
Prawdziwa sztuka, także użytkowa zawsze się obroni przed modą. Tak jak piękno Rembranta przed Picassem czy Igrid Bergman przed Dodą. Przyglądając się jachtom eksponowanym na targach odnoszę wrażenie, że projektanci prześcigają się w tym kto zaprojektuje coś najbardziej szokującego. Oczywiście z rufami jak łyżki kooarek przedsiębiernych.
Pisze do mnie Adam Kłoskowski (wszyscy wiedzą - kto zacz) załączając fotografię jachtu zaprojektowanego wtedy gdy Adam na świat przychodził. Zachwyca się, on profesjonalista tym, w czym ja kocham się od 4 dekad.
Otóż na otrzymanej od Adama fotografii widzimy dwumasztową wersję Fishera 34. Jest też wersja jednomasztowa. Jacht zaprojektował David Skellon przy współpracy Fernando Neil. Wyraźnie widać z czego czerpali natchnienie, boć to po prostu jest linia tradycyjnego kuterka rybackiego, w którym ładownię zastąpił salon. Pardon - mesa.
Jest produkowany przez brytyjską stocznię Fisher Yachts - Hamble. Gabaryty: LOA - 10,39m, B - 3,35m, D - 1,49m, W - 11.684 kg.
Adam przywołuje "Donalda" Tadeusza Lisa. Zamieszczam obrazki porównawcze.
No cóż - piękno nie podlega dyskusji, bo piękne jest to co się komu podoba. No i ta rufa, rufa .. macie jakieś skojarzenia? Bezdyskusyjnie - jachty tego typu potrzebują mocnych silników pomocniczych. Sterówka super, ale opór wiatru straszliwy. Sterówka z obrotowym fotelem pneumatycznie amortyzowanym. Duża popielniczka na popiół z cygar "Partagas".
Subiektywnie podejrzewam, że jednak nie jest to jacht wybitnie morsko dzielny
Mimo wszystko - gdybym był młodszy to "MILAGRO VI" byłby dwumasztowym Fisherem 34.
Ale Adam ... wszystko przed Adamem !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
--------------------------------------------------------
Drogi Jurku
Właśnie po ponad 2 latach pobytu na Wyspach Kanaryjskich do rodzinnego gniazda w Suchym Lesie przyleciał mój Syn.
Radość jest tym bardziej wielka że akurat wszystkie moje dzieci zjechały się do domu na 90 urodziny mojego ojca (czyli ich dziadka) .
Właśnie po ponad 2 latach pobytu na Wyspach Kanaryjskich do rodzinnego gniazda w Suchym Lesie przyleciał mój Syn.
Radość jest tym bardziej wielka że akurat wszystkie moje dzieci zjechały się do domu na 90 urodziny mojego ojca (czyli ich dziadka) .
Ale do meritum:
Radek (syn) zgrał mi to zdjęcie, które doskonale ilustruje moje „chucie” co do idealnego jachtu. Może ciut większy i troszkę inny przód nadbudówki ale to jest to :-)
Ciekaw jestem czy Tadziu Lis podziela moje upodobania J
W załączniku to cudo… i te kolory z mahoniem …
No nie mogę,,,,,
--
Pozdrawiam serdecznie
Adam Kłoskowski
----------------------------------------------------------------------------------
Obrazki porównawcze:
"Fisher 34" - wersja jednomasztowa
.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
.
s/y "DONALD" - jacht Tadeusza Lisa
==============================================================================================================================
Fotografia do komentarza "Burego Kocura"
Ostatnimi czasy na w Twoim SSI coraz więcej wypowiedzi dotyczących rozważań, jak powinien wyglądać ten nasz wyśniony (luksusowy) jacht. No cóż, dla wielu żeglarzy to tylko ćwiczenia na wyobraźnię. Trudno też poprzez prezentację takich „wypasionych” jednostek krzewić w młodzieży żeglarstwo morskie.
Przysłowiowy Kowalski, któremu zamarzyło by zostać armatorem i który chce pływać koniecznie na swoim i za swoje ma zupełnie odmienne kryteria idealnego jachtu, tak więc:
- Jacht powinien dać się bezpiecznie holować po drodze, najlepiej samochodem, który już posiadamy, co umożliwia łatwą zmianę akwenu.
- Jacht wraz z ciągnącym go samochodem nie powinien ważyć więcej niż 3,5 tony (nie trzeba ponosić dodatkowych opłat za korzystanie z autostrady/winniety, zbędne jest prawo jazdy kategorii „E”, nawet gdy jacht jest przewożony na dwuosiowej przyczepie, a w warunki ciężaru holowanego zestawu powinien wpisywać się wysłużony samochód terenowy).
- Jacht powinien dać się przechowywać w przydomowym ogródku, albo na parkingu - wtedy nie jest się związanym z ukochaną mariną i to przez okrągły rok i to już na całe życie, jako że w przeciwnym przypadku stoi też w niej nasze łoże na kółkach służące wyłącznie do przetaczania naszego jachtu po terenie przystani i ponosimy niemałe roczne opłaty).
- Jacht musi mieć balast - najlepiej ciężki miecz chowany do falszkila, i tak skonstruowany, by miecz wysunięty nie łomotał w nim na byle falce.
- Jacht musi być „krępy”, zwartej konstrukcji, tak by zapewnić maksimum bezpieczeństwa, ale jednocześnie trzeba się liczyć z tym, że gdyby go zabrać na Mazury, to będą go opływać wszystkie tamtejsze „dmuchawce”.
Z tych samych względów: pełna obsługa żagli winna odbywać się z kokpitu, w tym refowanie foka na sztywnym sztagu i grota do wnętrza masztu i żadne z tych urządzeń nie może zacinać się.
- Z tych samych względów: silnik stacjonarny.
- Jacht z podniesionym mieczem powinien mieć małe zanurzenie (np. 70cm), bo a nuż skiperowi przyjdzie do głowy wyjechanie na brzeg i zanurzenie się tam w bujnej roślinności.
Takie warunki mogą spełnić jachty, których długość nie przekracza 20 – 22 stóp, a waga ok. 1,4 tony). Jeśli armator nie ma umiejętności linoskoczka umożliwiającej np. wymianę żarówki na topie, jacht powinien mieć też bramę/kosz dziobowy umożliwiający samodzielne stawianie/kładzenie masztu.
- Jacht powinien zapewnić spanie dla czterech osób, choć w dzień należy liczyć się z wybuchem wścieklizny na pokładzie.
- Ze względu na łatwość poruszania się we wnętrzu i przestronność kabiny, maszt powinien stać na kabinie bez pilersu, a wnętrze w progu powinno zapewnić wysokość stania w pozycji przygarbionej (minimum 170 cm).
- Armator i jego załoga musi umieć pogodzić się z korzystaniem z „cebrzyka”.
Tak niechcący w skrócie opisałem swoje „4 piwka/ Leisure 20 - wersja ekonomiczna dla Kowalskiego, które mam zamiar sprzedać jako, że trudno jest być jednocześnie armatorem... dwóch jachtów.
W październiku ub. roku nabyłem szwedzki jacht typu long kil „Storfidrda 25”). Jacht ma z kaczym dziobem ponad 8 metrów, wiek 44 lata, 18 dieslowych koników i jest potwornie zaniedbany. Stąd nadałem mu nazwę adekwatną do jego stanu technicznego „ Old Dick” (mimo protestu Jolci, że nie chce żeglować czymś, co nazywa się za przeproszeniem: "stary kutas"), a ja już nawet w myślach nie potrafię inaczej go nazywać. Old ma wreszcie wygodną ubikację, usytuowaną tuż przy samej zejściówce, w której domykają się drzwi i nie wystają kolana, będę tam często przesiadywał! Na jachcie pełna wysokość stania (180cm)! - co wynika z ukształtowania dna.
Wracając do rzeczy, wiadomo, motosailery są piękne i droższe od klasycznych jachtów. Dyskretnie podpytywałem właścicieli tych jednostek, jak „chodzą na wiatr”, jako, że na takich kursach widziałem je wyłącznie płynące …na silniku. Zazwyczaj padała odpowiedź jak w gwarze brydżowej: „pół negat”. Jeszcze jedna obserwacja: w Górkach kiedy ktoś „zrobi falę”, to jachty stoją na wodzie w miarę spokojnie (nawet „4 piwka”) natomiast każdy z rezydujących tam motosailerów (long kil?) tańczy na wodzie.
A mój Old… Mam obawy. Nie mogę już doczekać się, by zobaczyć, jak będzie pływał. Zauroczyła mnie jego szpicgatowa rufa i klasyczne, starodawne kształty wzorowane na konstrukcjach legendarnego projektanta jachtów, Colina Archera.
Ale… wagowo, to jakby ktoś pod dnem tego nadal stosunkowo niewielkiego jachciku podwiesił dwa samochody osobowe, by przy jego niewielkim zanurzeniu (1,3m) uzyskać stosowny moment prostujący. Dryf pewnie będzie niewielki, ale za to ciekawym: czy będzie chciał chętnie wykonywać sztagi? A jak będzie reagował na słaby podmuch wiatru? Pewnie inni pójdą do przodu, a mój "Old" będzie się zastawiał. A jak będzie w drugą stronę, kiedy trzeba będzie wyhamować takie żelazko? Już słyszę meldunki: keja przed nami, pod nami, keja za nami... Jedyna pociecha, jak twierdzą, znawcy tematu, że taki jacht z długim kilem podczas sztormu znacznie lepiej reaguje na turbulencje wody tuż pod powierzchnią fali.
Pozdrawiam wszystkich z klanu SSI:
Przeczytałem list Adama z pewnym rozrzewnieniem.
Mnie także kiedyś - lat temu kilkanaście - zamarzył się taki kuterek.
Dałem się namówić Andrzejowi Janowskiemu z Głowna i kupiłem skorupy jachtu
Janmor 33.
Po wykonaniu całej zabudowy i zwodowaniu jednostki wywiozłem ją nad Zatokę i
tutaj niestety rzeczywistość mocno zweryfikowała moje marzenia.
Okazało się, że moje kochane 10 ton popychane 50. metrami kwadratowymi żagli
nie bardzo chce na fali pływać a już od półwiatru "w górę" to o żegludze
inaczej niż na silniku mogę zapomnieć.
Wielu sztuczek próbowałem aż w końcu poddałem się i sprzedałem łódkę - bez
żalu i bez bólu zresztą - tym bardziej, że w końcowym rozrachunku okazało
się, iż do "interesu" nie dołożyłem.
Także wszystkim, którym marzy się motorsailer sugeruję najpierw dużo
popływać taką jednostką przed rozpoczęciem jej budowy bo potem może być
srogi zawód.
Załączam fotkę mego kuterka pod pełnymi żaglami w warunkach, w których
stawianie owych żagli przynosiło jeszcze jakiś efekt czyli przy kompletnym
braku fali.
Patrząc na obie jednostki to ich kształt - przynajmniej nadwodny - wydaje
sie podobny.
Ale diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach i dopiero analiza linii
teoretycznych pokazuje różnice między tymi jednostkami.
Fisher 34 ma oczywiście zdecydowanie korzystniejszy kształt kadłuba - jest
to typowy longkiler - co daje mu ogromną przewagę nad moim byłym kuterkiem.
Ale tak na szybko to z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, iż
niezależnie od kształtu dna to duży i mocny motor jest podstawą dobrego
pływania taką jednostką.
Pzdr
Włodzimierz Ring
"Bury Kocur"
Zastanówmy się na wstępie do czego jacht ma nam służyć i na jakich wodach będzie żeglował. To determinować będzie jego zanurzenie oraz wynikający z tego kształt kadłuba. Bardzo ładnie wyglądająca zielona burta Fishera 34 na zdjęciu w Szwecji nadal będzie cieszyła oko, ale w bardziej nasłonecznionych krajach będzie przekleństwem. Chcemy mieć duży silnik? Proszę bardzo, ale duży silnik dużo pali, paliwo jest coraz droższe, a czym silnik mocniejszy, tym chętniej będziemy go używali.
Chcemy żeglować, czy chcemy przemieszczać się po wodzie? Wspomniany Fisher 34 z pewnością będzie się znakomicie sprawdzał w przybrzeżnej żegludze czy w wąskich kanałach (Kanał Gota na ten przykład). Myślę, że dotyczy to wszystkich motorsailerów. Wiem, że ludzie przemieszczają się wokół globu na jachtach czysto motorowych i nie widzę w tym niczego złego. Motorsailer daje dodatkowe bezpieczeństwo na wypadek awarii silnika, a nawet pozwoli nieco zaoszczędzić paliwo jeżeli akurat powieje odpowiednio. Raczej nie zaspokoi naszych ambicji żeglarskich.
Drugie tyle tekstu można by poświęcić na temat zabudowy wnętrza, a trzecie wyposażenia. Generalnie powtórzyłbym zasadnicze pytanie: do czego jacht ma nam służyć. Odpowiedź, szczera odpowiedź, pomoże nam wybrać właściwe rozwiązania.