ZIMOWĄ PORĄ (44)
Nie to piękne, co piękne, ale co się komu podoba. Kiedyś jachty miały dobrze wyglądać i dzielnie żeglować bo nie miały ... silników. Później wszystko zburzyło upodobanie do "wysokości stania" (w kabinie !). Pamiętam gdy zacząłem budowę "piątki", to synek narzekał, że znowu w środku tak nisko. No, dla niego wszystko było za niskie.
Ale gdy do surowego jeszcze wnętrza wszedł równie wysoki Mietek Leśniak - oczekiwałem podobnej oceny. Mietek, jak wszyscy wiedzą jest nie tylko małomówny, ale i taktowny.
- Zapytałem: nie za niski ?
- Nie, a co to ma być nie spacerniak ? Wchodzisz i siadasz lub zalegasz.
A jednak dzisiaj nastała era "hotelowców" - maksimum wnętrza, wszystko obsługiwane z kokpitu, najlepej - elektrycznie.
No i te szkaradne  "motopompy" :-(
A Andrzej Remiszewski przygląda się tak starym  jachtom, jak ja młodym kobietom.
Nostalgicznie, z westchnieniem.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-------------------------------------------------------------------------
AKTUALNOŚCI
- WANTED - poszukuję adresu mailowego żeglarza Krzysztofa Piórnika Czajki. Jego dawne afresy: piornik@s1.m1d1.onet.pl oraz piornik@friko3.onet.pl niestety są już martwe
- czy wszyscy zainteresowani przesłali wnoski o nadanie Nagrody PRZYJAZNY BRZEG - patrz http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3051&page=15
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trzy lata temu napisałem pierwszy z tego cyklu tekstów. Potraktowałem to jako „sposób na przetrwanie zimy”. Zgodnie z tym tegoroczna zima zaczęła się w październiku, jacht ustawiony bezpiecznie, wyposażenie pochowane, została jakaś naprawa foka, przygotowanie silnika na zimę i wypranie ciuchów.
A jednak tegoroczna zima felietonowa zaczyna się dla mnie jakoś późno. Może dlatego, że dynamika zdarzeń jest na tyle duża, iż powoduje brak czasu i skierowanie emocji w inną stronę, niż wystukiwanie na klawiaturze prywatnych i subiektywnych wynurzeń. Osiem miesięcy temu (dokładnie!) pisałem też, że czynnikiem zniechęcającym jest opieszałość członków Klanu SSI w pisaniu newsów, wspomnień i komentarzy. No… ale próbuję jednak wrócić.
Podsumowania sezonu nie będzie. Był w miarę spokojny, choć dynamika pogody spowodowała, że ja na przykład nie zrealizowałem osobiście żadnych swoich planów. Klamrą otwierająca i zamykająca sezon była sprawa braku śmigłowców SAR. O tym jednak jest na tyle wiele w mediach (sukces!), że tu szkoda miejsca na wałkowanie tematu.
Ostatnio co raz czuję się bombardowany określeniem „klasyk”, „klasyczny jacht”. W poprawnej polszczyźnie, a taką jeszcze przynajmniej cześć z nas włada, słowo ”klasyczny” miało określone znaczenie. Za Słownikiem Języka Polskiego: wyróżniający się harmonią i proporcją (tak jak starożytne dzieła sztuki); doskonały, służący za wzór; tradycyjny, uznawany za doskonały w poprzednim okresie.
/
Klasyk –fot. Z Internetu
.

Klasyczny Tourenkreuzer – fot. ze strony miasta Ryn
.
Dwie ilustracje pokazują dobitnie, jak wyglądał klasyczny jacht z dwudziestolecia międzywojennego i z początków XX wieku.
Jachty budowane w latach 60, 70 i później z klasyką mają tyle, co Metallica z Beethovenem. Uwielbiam słuchać i tej i tej muzyki ale określenie „klasyczna” pozostawiam dla tej pierwszej.
Żeglarze poniżej pięćdziesiątki nie mogą pamiętać, jakim szokiem estetycznym było pojawienie się ”kredensów”, jachtów typu „Opal” od wersji II poczynając. Określenie mówi wszystko! To, że „Opale” (potem ”Conrady 45”) okazały się dzielnymi, wytrzymałymi, kochanymi jachtami nie oznacza, że stały się wzorcami urody. Tak jak dobra matka, niekoniecznie ma kwalifikacje na miss, nawet miss seniorek.

Kredens i mydelniczka fot. ze strony GTKŻ "Gwarek"
.
Dziś kształty jachtów regatowych z tamtej epoki wydają się smukłe i zgrabne, pokazany przeze mnie przykład odznacza się rzadką urodą. Wtedy jednak ich odbiór bywał różny, dla wielu były zbyt szeroki i beczkowate.

IOR-owskie kształty regatowego jachtu z przełomu lat 60 i 70-ych. Fot. z Internetu
.
A przypomnijmy sobie jakie wzburzenie budziły w 1971 roku kształty „Poloneza” i „Ogara” (prototypy „Taurusów). „Żelazka” – to było najłagodniejsze określenie.
Okazało się, że zespół konstruktorów ze Szczecina miał błysk geniuszu, wyprzedzając zresztą tendencje światowe.
Ale i „Metallice” geniuszu nie odmawiam, klasyką jednak jej nie nazywając.
.19 listopada 2016 r.
Colonel
-----------------------
Tekst zawiera osobiste, prywatne i subiektywne obserwacje autora.
================================================================================================================
Fotografia do komentarza Marka Popiela
====================================================================
Fotografie do komentarza Eugeniusza Ziółkowskiego
 
Komentarze
jachty "do żeglowania" i "do balangowania' Marek Popiel z dnia: 2016-11-24 09:05:00
klasyk - określenie względne Eugeniusz Ziółkowski z dnia: 2016-11-24 22:09:00