JANUSZ KOWAL - PIERWSZY CZWARTEK SAJ - JAK BYŁO
Jak pamiętacie wodzirejem pierwszego "sajowego czwartku SAJ" był Janusz Kowal. W środowisku ludzi zamożnych - człowiek znany. Ale nie wszyscy Czytelnicvy SSI są już zamoźni. Dlatego cytuję, co o nim napisano w internecie. Człowiek o bardzo szerokuch zainteresowaniach i i jeszcze licznych pasjach.
Wiek słuszny - 59 lat. A więc :" żeglarz, szkutnik, płetwonurek, windsurfista, regatowiec, sędzia żeglarski, hippista.
Zbudował wiele jachtów - nawet żaglowiec (LOA 37 m) dla szwedzkiego armatora.
Powód spotkania w wejherowskiej "Kodze" - perypetie jachtu "Polonus".
Pomysłodawcą imprezy jest Andrzej Colonel Remiszewski, który składa sprawozdanie (j.n.)
Dziękuję !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
-------------------------------------
.
Po pierwszym czwartkowym spotkaniu
Jestem zadowolony z przebiegu spotkania, Janusz Kowal umiał ograniczyć się wyłącznie do tematu. Na szczęście "ciekawscy" zrozumieli, że nie rozmawiamy o nieobecnych.
Prelegenta nagrodzono brawami, a ja osobno raz jeszcze Mu tutaj dziękuję.
Lokal się sprawdził. Sprzęt, choć kompletowany po wariacku, też.
Oczywiście były pretensje...
Na przykład: "czemu nie w weekend" - i natychmiast ktoś drugi, że w weekend to on zajmuje się łódką.
Od razu wyjaśniam:
- Nie lubię poniedziałku.
- We wtorki są "Samosterowne wtorki" w Warszawie. Prelegent z daleka się nie rozdwoi.
- W środę bywają szanty w Gdyni.
- W weekend... zajmuję się łódką.
O ile nastapi kontynuacja, będą czwartki!
Miejsce:
Dla ludzi z powiatów wejherowskiego i puckiego dojazd do Gdańska (szczególnie do Górek jest zaporowy).
"Koga" jest przy komunikacji publicznej i ma dość miejsca do parkowania. Dla mnie organizacyjnie jedyna do przyjęcia.
Można pokusić się o zrobienie spotkania w Gdyni lub Sopocie - o ile "ktoś" dźwignie organizację lokalu i techniki. Taki ktoś wstępnie się pojawił wczoraj, może więc...
Ale drugie spotkanie będzie raczej w tym samym miejscu.
Jeszcze jedno: było nas 41 lub 43 osoby, a zaanonsowało się 30. Liczyłem się z taka proporcją ale....
Wysłanie maila to naprawdę nie taki wysiłek. A gdyby nas miało być z 70 osób, to kelnerka (jak zauważyliście - choć "wysportowanej postury"), musiałaby przynieść krzesła z magazynu i poprzestawiać stoły.

Dziękuję wszystkim uczestnikom!
Fajnie, że byliście.
Andrzej Colonel Remiszewski
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu