PREHISTORIA - 28 LAT TEMU
Jest rok 1987 czyli 2 lata przed przełomem ustrojowym. Nasz przewodnik po prehistorii przemysłu jachtowego Marian Lenz, pracownik "Navimoru" kończy właśnie pierwszy semestr dokształceniowy podyplomowych studiów w Instytutcie Ekonomiki Handlu Zagranicznego Uniwersytu Gdańskiego. Studium kończy pracą dyplomową „Metody walki konkurencyjnej na rynku jachtowym Europy Zachodniej”. Równolegle pilnie śledzi wystawy i targi jachtowe oraz pisze raport opublikowany w „Wybrzeżu” nr 13/03/87 (reprint - poniżej).
Na wystawie, aż zazdrość bierze – brylują... Grecy!
Mimo problemów są jednak przesięwzięcia, których Polacy nie muszą się wstydzić. Jak się wcisnąć w wielki świat? Jak? Jak się wylansować?
Jak uruchomić sprzedaż? Jak rozruszać rynek? Zwłaszcza w tym niereformowalnym systemie? Jak się z niego wyrwać?
Aktualny jest pomysł bycia partnerem wystawy !
-------------------------------------
A teraz - post factum każdy pomarszczony, siwy lub łysy Czytelnik SSI, bogatszy w wiedzię i doświadczenie ma szanse dopowiedzieć jak to wyglądało akurat na jego podwórku.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------------------
.

BOOT ’87 - Dusseldorf.

18-ta Międzynarodowa Wystawa Jachtowa Boot ’87 w Dusseldorfie była dowodem potęgującego się zainteresowania jachtingiem i sportami wodnymi; w tym roku odwiedziło ją przeszło 400-tysięczna rzesza sympatyków słońca, wody i żagli. Honorowym wystawcą, jak się tu oficjalnie określa – „krajem – partnerem gospodarzy”, była tym razem Grecja. Wspólnie z ministrem Genscherem wystawę otworzyła minister kultury i nauki Grecji – pani Melina Mercouri. Były malownicze dekoracje, była tawerna wypisz-wymaluj prosto z Mikonos na Cykladach, były stoiska biur podróży i agencji czarterowych, zawiodła natomiast jachtów i wyposażenia. Hasła reklamowe brzmiało wspaniale: „Budujemy łodzie od 3000 lat”. Nie umniejszając niczego Grekom – nas byłoby stać na więcej. Okazuje się, że nie tacy potentaci w dziedzinie budowy jachtów czy turystyki żeglarskiej, jak Hiszpania czy Finlandia mogą być krajem – partnerem gospodarzy. Dlatego nie od rzeczy będzie raz jeszcze podjąć dyskusję na temat naszego uczestnictwa w takiej roli.

Nowością na tegorocznej wystawie był 1.Międzynarodowy Festiwal Filmów Żeglarskich. Zaprezentowano 90 filmów profesjonalnych i amatorskich z 15 krajów. Ogólnie narzekano na ich poziom. A przecież jesteśmy w tej dziedzinie prekursorami, mamy za sobą już IV Festiwal Filmów Żeglarskich w Katowicach, gdzie poziom był bardzo dobry. W Dusseldorfie było „do wzięcia” 38 tysięcy marek (tych coraz mocniejszych), my jednak nie stanęliśmy do wyścigu do nagród. Moglibyśmy też zaprezentować szanty. Tu również byliśmy pionierami. Zwracaliśmy już uwagę na naszych łamach, iż angielski festiwal szant owy ma dopiero trzy lata, Francuzi zaczęli rok temu, Amerykanie już kilka lat bez rezultatu próbują zorganizować swój festiwal. Gdzie indziej cisza. To właśnie Kraków, w środku „starego kontynentu” sześć lat temu rozpoczął historię wielkich spotkań szantowych.

Na jednym ze stanowisk stocznia Bremer Vulkan-Werft pokazała model luksusowego statku wycieczkowego dla 120 pasażerów. Statek ma być gotowy w trzecim kwartale 1988 roku. Rozwiązania dosyć klasyczne. Gdzie im tam do naszych. Ale tutaj mało kto wie gdzie zbudowano „Dar Młodzieży”, „Pogorię”, „Iskrę”….

Tysiące zwiedzających ominęła szansa zaczarterowania do Polski w rejs żeglarski. Nie dowiedzieli się, że oprócz rejsu w czasie postoju w porcie mogą zjeść łososia w tawernie na Helu, pojechać do Malborka i Warszawy lub na polowanie w Bory Tucholskie. Nie ujawnił się w tym roku z ofertą „Interster”. „Orbisu”, „Sport-Touristu”, „Gromady” jak nie było tak nie ma; nie przedstawił się zwykle prężny „Almatur”. Zlekceważyliśmy pośrednictwo firmy czarterowej pani Ruth Miller z Hamburga; w jej bogatym, obejmującym cały świat programie zabrakło oferty z Polski.

Na wystawie w Dusseldorfie nie tylko wystawia się i sprzedaje jachty. Dwie hale to olbrzymie domy towarowe drobnego sprzętu związanego z jachtingiem – od zastawy stołowej z żagielkami, poprzez obuwie sportowe, ubrania, ozdoby, do najbardziej wymyślnego wyposażenia jachtowego. Zastanawiające, iż w sklepach świeckich znajdują się piękne serwisy ze stosownymi tematami – scenami polowań, a sklepach „Intersteru” nie można znaleźć żeglarskiej analogii (sam „targałem” z Budapesztu ciężkie, porcelanowe kubki z pięknym motywem winsurferowych regat). Nasze szkło i porcelana cieszą się powodzeniem na rynkach zagranicznych – wprowadzenie nowego wzornictwa rozszerzyłoby ofertę. Byłaby szansa na sprzedaż żeglarskich czy morskich pamiątek, przede wszystkim wyrobów ze srebra i bursztynu. W martwym sezonie turystycznym trzeba czasem wyjechać do klienta.

Nasz polski przyczółek na wystawie, na własny rachunek, pod własną flagą, w rozpaczliwej samotności podtrzymuje tradycyjnie gdański „Navimor”.

Marian Lenz

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu