AD AUGUSTA PER ANGUSTA
"CONRADINUM" w okresie powojennym (ma tradycje dwustuletnie) była doskonałą szkołą budowniczych statków i okrętów. Zorganizowana przez prof. Aleksandrza Potyrałę, zatrudniająca naukowców z Politechnik Gdańskiej (prof.prof. Rutecki, Stefek, Przedpełski, Buczkowski, Ciołkowski, Wełniak...) umundurowana, skoszarowana, zdyscyplinowana, poddana drylowi jak przedwojenne wojsko. Uczono w niej nie tylko teorii, ale umiejętności rzemieślniczych. Doskonałe warsztaty (ślusarnia, obróbka mechaniczna, spawalnia, kuźnia, stolarnia). Perfekcyjni przedwojenni nauczyciele warsztatowi.
Do dziś wykorzystuję te umiejętności w moim przydomowym warsztacie.
Czego nie uczono wtedy ?
Laminowamia :-)
"CONRADINUM" wspominam dobrze, chociaź podczas pobytu w jej murach i 9internacie nie jeden raz zbierało mi się na łzy.
W latach, kiedy nauki w niej pobierał Marian Lenz - rygory były już bardziej ludzkie.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
--------------------------------------
Okrętowiec biskupem w Gdańsku
Ad augusta per angusta czyli do wielkich osiągnięć przez trudności
„Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli (…..)”
Ad augusta per angusta czyli do wielkich osiągnięć przez trudności
„Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli (…..)”
Gdańskie Liceum (a później Technikum) Budowy Okrętów, popularne „Conradinum”, szczyci się jako szkoła - dwuwiekową tradycją pod hasłem "do wielkich osiągnięć przez trudności". Od siedemdziesięciu lat jest kuźnią okrętowców. Wcześniej w murach szkoły nauki pobierał przyszły noblista. Po maturach jego absolwenci zasilają biura konstrukcyjne i hale stoczniowe; nie tylko w Trójmieście. Absolwentami byli Czesi,i Grecy, i Koreańczycy. Spory odsetek rozpierzchł się po całym świecie. Niektórzy zostali aktorami inni poetami piszącymi facecje. Wielu kontynuuje studia na Politechnice Gdańskiej i dopiero wówczas trafia do stoczni lub innych zakładów przemysłowych.
Niektórzy zostali dyrektorami: Stoczni Gdańskiej, "Centromoru", "Navimoru', Stoczni im. Conrada … i wielu innych przedsiębiorstw około morskich. Inni zostali na Alma Mater i studenci śpiewają im: „Vivat Akademia, vivant professores”.
Absolwentami są też doskonali żeglarze: Zygfryd Perlicki (1952), Piotr Adamowicz (1970)…. , wielu kapitanów jachtowych i bez liku działaczy żeglarskich.
Absolwentem jest Don Jorge (1952), wieloletni gospodarz tego portalu – SSI - znany żeglarz i autor kilkudziesięciu locyjek bałtyckich i Morza Północnego, od kilkudziesięciu lat stały współpracownik magazynu sportów wodnych „Żagle”.
Było w zwyczaju, że po maturze wokół szkolnego dzwonu każdy rocznik pisał swoje zawołanie. W moim (1961) Irek wyszukał i kredą napisał łacińską maksymę: „Ad augusta per angusta” - którą można tłumaczyć wielorako i choćby: „do wzniosłych osiągnięć trudną ścieżką”. Tak powstało to zdjęcie!
/
Było w zwyczaju, że po maturze wokół szkolnego dzwonu każdy rocznik pisał swoje zawołanie. W moim (1961) Irek wyszukał i kredą napisał łacińską maksymę: „Ad augusta per angusta” - którą można tłumaczyć wielorako i choćby: „do wzniosłych osiągnięć trudną ścieżką”. Tak powstało to zdjęcie!
/
Nieodgadnione są drogi Pana.
26 września 2015 Ojciec Święty Franciszek mianował ks. prałata dr. Zbigniewa Zielińskiego biskupem pomocniczym archidiecezji gdańskiej, przydzielając mu stolicę tytularną Medeli. W sobotę 24 października 2015 r. o godz. 1800 w archikatedrze oliwskiej odbędzie uroczystość święceń biskupich.
Nowy biskup urodził się w Gdańsku w styczniu 1965 r. W 1985 r. egzaminem maturalnym oraz obroną pracy dyplomowej ukończył Technikum Budowy Okrętów „Conradinum” na wydz. Budowy Maszyn i Urządzeń Okrętowych.
Następnie wstąpił do Gdańskiego Seminarium Duchownego. Święcenia prezbiteriatu przyjął 18 maja 1991 r. Przez dwa lata pełnił funkcję kapelana Zakładu Karnego w Gdańsku-Przeróbce. Przez osiem lat pracował w parafii pw. Matki Bożej Bolesnej w Gdańsku-Dolnym Mieście, następnie przez rok w archikatedrze oliwskiej.
W 1995 r. podjął studia na ATK na Wydziale Kościelnych Nauk Historycznych, na kierunku Politologia i Nauki Społeczne, gdzie w 2004 r. obronił pracę doktorską. 17 marca 2000 r. został dyrektorem Wydz. Duszpasterskiego Kurii Metropolitalnej Gdańskiej. Od roku akademickiego 2002/03 wykłada teologię pastoralną w Gdańskim Seminarium Duchownym. W roku akademickim 2004/05 podejmuje wykłady z socjologii religii na Uniwersytecie Gdańskim.
W latach 2004-07 ks. Zbigniew był proboszczem w parafii św. Michała Archanioła w Sopocie, a w grudniu 2007 r. został proboszczem w parafii archikatedralnej pw. Trójcy Świętej w Gdańsku-Oliwie. W 2014 r. został proboszczem konkatedralnej bazyliki Mariackiej w Gdańsku.
26 września 2015 Ojciec Święty Franciszek mianował ks. prałata dr. Zbigniewa Zielińskiego biskupem pomocniczym archidiecezji gdańskiej, przydzielając mu stolicę tytularną Medeli. W sobotę 24 października 2015 r. o godz. 1800 w archikatedrze oliwskiej odbędzie uroczystość święceń biskupich.
Nowy biskup urodził się w Gdańsku w styczniu 1965 r. W 1985 r. egzaminem maturalnym oraz obroną pracy dyplomowej ukończył Technikum Budowy Okrętów „Conradinum” na wydz. Budowy Maszyn i Urządzeń Okrętowych.
Następnie wstąpił do Gdańskiego Seminarium Duchownego. Święcenia prezbiteriatu przyjął 18 maja 1991 r. Przez dwa lata pełnił funkcję kapelana Zakładu Karnego w Gdańsku-Przeróbce. Przez osiem lat pracował w parafii pw. Matki Bożej Bolesnej w Gdańsku-Dolnym Mieście, następnie przez rok w archikatedrze oliwskiej.
W 1995 r. podjął studia na ATK na Wydziale Kościelnych Nauk Historycznych, na kierunku Politologia i Nauki Społeczne, gdzie w 2004 r. obronił pracę doktorską. 17 marca 2000 r. został dyrektorem Wydz. Duszpasterskiego Kurii Metropolitalnej Gdańskiej. Od roku akademickiego 2002/03 wykłada teologię pastoralną w Gdańskim Seminarium Duchownym. W roku akademickim 2004/05 podejmuje wykłady z socjologii religii na Uniwersytecie Gdańskim.
W latach 2004-07 ks. Zbigniew był proboszczem w parafii św. Michała Archanioła w Sopocie, a w grudniu 2007 r. został proboszczem w parafii archikatedralnej pw. Trójcy Świętej w Gdańsku-Oliwie. W 2014 r. został proboszczem konkatedralnej bazyliki Mariackiej w Gdańsku.
Jerzy Kuliński Marian Lenz Bp Zbigniew Zieliński
.
Nominatowi i wszystkim absolwentom „Conradinum” dedykuję wiersz-wspomnienie o ich szkole:
„Gdy po latach czterdziestu wstecz pamięcią sięgam
niepisane wspomnienia snują się jak wstęga.
Szereg twarzy przede mną przesuwa się wolno:
wychowawcy, koledzy, profesorskie grono.
Tysiąc zdarzeń odżywa niby pantomima –
Zapytuję więc Ciebie druhu z Conradinum.
Czy pamiętasz Ty mury naszej dawnej szkoły,
złotą nazwę na ścianie, kamienne cokoły,
dach zielony wieżyczki, boiska sportowe,
internaty, jadalnie, pracownie ubogie?
Dzwon w podwórzu, co wdzięcznie na zbiórki przyzywał.
(On Ci również na koniec „akordy wygrywał”,
Gdyś egzamin ostatni zaliczył szczęśliwy,
Schodząc z oczu belferskich zaledwie półżywy.)
Pobierałeś tam nauki, brałeś ostre cięgi
a ich opis by zajął chyba grube księgi;
więc myśl moja powraca do tych chwil minionych
za chmurami przeszłości obrazów zamglonych,
by ze strzępów pamięci w wiersze je ułożyć…
Przy ruchliwej alei, której nazwy liczne
zależały od trendów i zmian politycznych
- był plac ćwiczeń i męki porannej tortury.
Tam snu błogiego resztki strząsałeś ze skóry
a pod gromką komendą – bieganie po rosie
uczył Cię pan Rechowicz. Jak nie byłeś „w sosie” –
mogłeś w szafie się ukryć. Lecz takim biada,
gdy go odkrył dyżurny. Robocza brygada!
Albo tydzień „bez wyjścia”. – Taka kara sroga
wciąż była na rozkładzie. A biedna Nieboga
czekająca pod kinem doznaje zawodu.
Ot! – Tragedia gotowa, powód do rozwodu.
No, a w klasie odmienne czekały męczarnie.
Tu szkolono Twój umysł. Nie poszły na marne
profesorskie zabiegi. W zapale tworzenia
musiałeś wykonywać zawiłe ćwiczenia:
dodać jabłka do gruszek, dzielić coś przez zero,
uzasadniać twierdzenia – przed obecną erą
od dawna już uznane i udowodnione.
Gdy to umiesz – stanowisz wzór niedościgniony.
Kiedyś, mocno znużony przymknąłeś powieki
z przeogromnym wysiłkiem słuchając fizyki,
a profesor Kitowski z dugą giętką trzciną
„zaginał” Cię pytaniem, byś się nie wywinął
przed dwóją nieuchronną. – Stoi już w dzienniku
wypisana, jak plama na dumnym pomniku.
Chcąc zmylić przeciwnika, wytrzeszczałeś oczy
myślą błądząc daleko: „śpisz jak zająć” – krzyczy –
„fizyki nie pojmujesz, pakuj więc walizkę,
Nie zabieraj nam czasu, do dworca masz blisko!”
Różne miałeś przeżycia w twardych szkolnych ławach:
to gorycz porażek, to sukcesów chwała.
Lecz wszystko było niczym wobec perspektywy
wyrwania się na wolność. Tam byłeś szczęśliwy!
O dni wyjścia! Swobody bezkresnej nadziejo!
Stoimy w dwuszeregu pełni niepokoju. –
Za chwilę będzie przegląd prezencji i stroju.
Czy masz czystą chusteczkę, paznokcie i uszy
wyprasowane spodnie, wyczyszczone buty?
Powroty z tej wolności często trudne były,
gdy spóźniony wracałeś od swojej dziewczyny,
Czy pamiętasz Kolego „silentium” wymogi,
a kontrole przed spaniem, czy masz czyste nogi,
egzekucje wyroków sądu surowego
sypialnianej większości – gdy któryś z kolegów
złamał prawo tradycją dawną uświęcone.
- Dziś, rany po „kocówie” są już zabliźnione.
I przypomnij też sobie dyżury kuchenne;
zburzoną pościel w łóżku zasłanym misternie;
nocne warty na placu w zamyśleniu sennym
spędzone w samotności i ciszy bezwzględnej.
A sportowe emocje w międzyszkolnych bojach
i wspaniałe zwycięstwa w koszykówki znojach,
osiągnięte rekordy lekkiej atletyki,
godne podkreślenia w siatkówce wyniki –
robiły nam reklamę. Nie każdy pamięta
jak na naszych chłopaków patrzyły dziewczęta.
Czy wspominasz niedzielne wymarsze zbiorowe,
gdy „Dorota” nam brzmiała, jak hymn narodowy?
W równej, długiej kolumnie – strojna w swe granaty
szła bojowa młodzież przeszłością bogata;
a na ulicach Wrzeszcza słychać było chór –
„To my z Conradinum z nas przykład bierz i wzór.”
Jerzy Tur, Gdańsk, 16.10.1990 r. – napisane na 40. lecie matury.
Ramzes XXI
Nominatowi i wszystkim absolwentom „Conradinum” dedykuję wiersz-wspomnienie o ich szkole:
„Gdy po latach czterdziestu wstecz pamięcią sięgam
niepisane wspomnienia snują się jak wstęga.
Szereg twarzy przede mną przesuwa się wolno:
wychowawcy, koledzy, profesorskie grono.
Tysiąc zdarzeń odżywa niby pantomima –
Zapytuję więc Ciebie druhu z Conradinum.
Czy pamiętasz Ty mury naszej dawnej szkoły,
złotą nazwę na ścianie, kamienne cokoły,
dach zielony wieżyczki, boiska sportowe,
internaty, jadalnie, pracownie ubogie?
Dzwon w podwórzu, co wdzięcznie na zbiórki przyzywał.
(On Ci również na koniec „akordy wygrywał”,
Gdyś egzamin ostatni zaliczył szczęśliwy,
Schodząc z oczu belferskich zaledwie półżywy.)
Pobierałeś tam nauki, brałeś ostre cięgi
a ich opis by zajął chyba grube księgi;
więc myśl moja powraca do tych chwil minionych
za chmurami przeszłości obrazów zamglonych,
by ze strzępów pamięci w wiersze je ułożyć…
Przy ruchliwej alei, której nazwy liczne
zależały od trendów i zmian politycznych
- był plac ćwiczeń i męki porannej tortury.
Tam snu błogiego resztki strząsałeś ze skóry
a pod gromką komendą – bieganie po rosie
uczył Cię pan Rechowicz. Jak nie byłeś „w sosie” –
mogłeś w szafie się ukryć. Lecz takim biada,
gdy go odkrył dyżurny. Robocza brygada!
Albo tydzień „bez wyjścia”. – Taka kara sroga
wciąż była na rozkładzie. A biedna Nieboga
czekająca pod kinem doznaje zawodu.
Ot! – Tragedia gotowa, powód do rozwodu.
No, a w klasie odmienne czekały męczarnie.
Tu szkolono Twój umysł. Nie poszły na marne
profesorskie zabiegi. W zapale tworzenia
musiałeś wykonywać zawiłe ćwiczenia:
dodać jabłka do gruszek, dzielić coś przez zero,
uzasadniać twierdzenia – przed obecną erą
od dawna już uznane i udowodnione.
Gdy to umiesz – stanowisz wzór niedościgniony.
Kiedyś, mocno znużony przymknąłeś powieki
z przeogromnym wysiłkiem słuchając fizyki,
a profesor Kitowski z dugą giętką trzciną
„zaginał” Cię pytaniem, byś się nie wywinął
przed dwóją nieuchronną. – Stoi już w dzienniku
wypisana, jak plama na dumnym pomniku.
Chcąc zmylić przeciwnika, wytrzeszczałeś oczy
myślą błądząc daleko: „śpisz jak zająć” – krzyczy –
„fizyki nie pojmujesz, pakuj więc walizkę,
Nie zabieraj nam czasu, do dworca masz blisko!”
Różne miałeś przeżycia w twardych szkolnych ławach:
to gorycz porażek, to sukcesów chwała.
Lecz wszystko było niczym wobec perspektywy
wyrwania się na wolność. Tam byłeś szczęśliwy!
O dni wyjścia! Swobody bezkresnej nadziejo!
Stoimy w dwuszeregu pełni niepokoju. –
Za chwilę będzie przegląd prezencji i stroju.
Czy masz czystą chusteczkę, paznokcie i uszy
wyprasowane spodnie, wyczyszczone buty?
Powroty z tej wolności często trudne były,
gdy spóźniony wracałeś od swojej dziewczyny,
Czy pamiętasz Kolego „silentium” wymogi,
a kontrole przed spaniem, czy masz czyste nogi,
egzekucje wyroków sądu surowego
sypialnianej większości – gdy któryś z kolegów
złamał prawo tradycją dawną uświęcone.
- Dziś, rany po „kocówie” są już zabliźnione.
I przypomnij też sobie dyżury kuchenne;
zburzoną pościel w łóżku zasłanym misternie;
nocne warty na placu w zamyśleniu sennym
spędzone w samotności i ciszy bezwzględnej.
A sportowe emocje w międzyszkolnych bojach
i wspaniałe zwycięstwa w koszykówki znojach,
osiągnięte rekordy lekkiej atletyki,
godne podkreślenia w siatkówce wyniki –
robiły nam reklamę. Nie każdy pamięta
jak na naszych chłopaków patrzyły dziewczęta.
Czy wspominasz niedzielne wymarsze zbiorowe,
gdy „Dorota” nam brzmiała, jak hymn narodowy?
W równej, długiej kolumnie – strojna w swe granaty
szła bojowa młodzież przeszłością bogata;
a na ulicach Wrzeszcza słychać było chór –
„To my z Conradinum z nas przykład bierz i wzór.”
Jerzy Tur, Gdańsk, 16.10.1990 r. – napisane na 40. lecie matury.
Ramzes XXI
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu