ZDRADA IDEAŁÓW ŻEGLARSKICH

Jednak aby coś krytykować trzeba spróbować. No to spróbowali i chyba już się wyleczyli. Przez cała zimę chyba śluzy będą się im śniły. Mnie się wydaje (tyko wydaje), że zabytki architektury można też zobaczyć wykorzystując mniej męczący środrk transportu.
To strona subiektywna - już nawydziwiałem. Teraz przychodzi kolej na podziw oraz gratulacje. Gratuluję !
Przepraszam, ze nie zamieszczm wszystkich otrzymanych fotografii. Wychodzę z założenia, ze Reims; Katedra Notre - Dame; pomnik Joanny d'Arc czy Metz; Cathédrale Saint – Étienne (i inne) można obejrzeć w szczegółowej relacji opublikowanej na stronie macierzystego jachtklubu pary naszych dzielnych Przyjaciół (adres poniżej). Nie gniewajcie się na mnie.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
--------------------------------
Don Jorge,
W tym sezonie zdradziliśmy „ideały żeglarskie” na rzecz „rozwoju kulturalnego” i w terminie 27.05 – 29.07 wykonaliśmy „Ewą3” (typ Antila 22) rejs po wodach wewnętrznych Holandii, Belgii, Francji i Niemiec na trasie Roermond (Holandia) – Paryż (Francja) – Koblencja (Niemcy); w sumie 1430 km, 262 śluzy, kilka mostów otwieranych oraz 7 tuneli. Łódkę pozbawioną masztu (z kikutem wysokości 80 cm prezentowała się fatalnie) napędzano 8 konną uciągową Yamahą (6 konny Suzuki zapakowano „na wszelki wypadek” do specjalnej bakisty pod kokpitem); zabrano bańki na 70 l paliwa, zapasy „podstawowego pokarmu” na 8 tygodni (ach te „europejskie ceny”) oraz 10 kg dokumentacji „turystyczno – krajoznawczo – historycznej”.

Mając do dyspozycji maksimum 9 tygodni zdecydowaliśmy przewieźć łódkę do Roermond (Holandia), zwodować na Mozie i płynąc w górę rzeki dotrzeć przez Belgię do Francji a następnie kanałami i rzekami do Paryża; przepłynąć Marną i kanałami do Toul aby spłynąć Mozelą do Koblencji (ujście Mozeli do Renu) i w końcu powrócić w macierzyste szuwary na lawecie.
Program został zrealizowany pomimo narastającego koszmarnego wręcz upału; reanimacja na trasie i wieczorem polegała na „chłodzeniu zaburtowym załogi” (na całej trasie wody rzek i kanałów są niezwykle czyste – woda pobrana do wiadra ma przeźroczystość wody z kranu) oraz „nawadnianiu rzymskim” (czerwone wino z wodą zmieszane w proporcji 1:3, tak jak zalecali starożytni Rzymianie); zwiedzanie miast i wycieczki rowerowe odbywano w upale pod hasłem „turystyka za wszelką cenę – nawet zdrowia”; dla miłośników śluzowania na Guziance informacja – pewnego dnia (w ciągu 10 godzin) pokonaliśmy, na kanale Ardenów, 29 śluz (!). W sumie rejs zakończyliśmy „bez większego uszczerbku zdrowia i strat sprzętowych” nasyceni do granic „pojemności intelektualnej” kulturą i architekturą zachodnioeuropejską; na pewno było warto, ale chyba nie piszemy się na podobny w przyszłym sezonie; po rejsie do Oslo (2014) tęsknimy za szkierami i żeglowaniem półwiatrem 3 – 4 B.
Załączamy kilka fotek; Czytelników bardziej zainteresowanych zapraszamy na stronę klubową (http://www.jkpwwolica.waw.pl/ ) gdzie znajdą obszerne sprawozdanie (szczegółowe informacje praktyczne, historyczne i krajoznawcze) oraz „link” do galerii fotek w wysokiej rozdzielczości.
Waldemar Ufnalski
Ewa Dziduszko

Program został zrealizowany pomimo narastającego koszmarnego wręcz upału; reanimacja na trasie i wieczorem polegała na „chłodzeniu zaburtowym załogi” (na całej trasie wody rzek i kanałów są niezwykle czyste – woda pobrana do wiadra ma przeźroczystość wody z kranu) oraz „nawadnianiu rzymskim” (czerwone wino z wodą zmieszane w proporcji 1:3, tak jak zalecali starożytni Rzymianie); zwiedzanie miast i wycieczki rowerowe odbywano w upale pod hasłem „turystyka za wszelką cenę – nawet zdrowia”; dla miłośników śluzowania na Guziance informacja – pewnego dnia (w ciągu 10 godzin) pokonaliśmy, na kanale Ardenów, 29 śluz (!). W sumie rejs zakończyliśmy „bez większego uszczerbku zdrowia i strat sprzętowych” nasyceni do granic „pojemności intelektualnej” kulturą i architekturą zachodnioeuropejską; na pewno było warto, ale chyba nie piszemy się na podobny w przyszłym sezonie; po rejsie do Oslo (2014) tęsknimy za szkierami i żeglowaniem półwiatrem 3 – 4 B.
Załączamy kilka fotek; Czytelników bardziej zainteresowanych zapraszamy na stronę klubową (http://www.jkpwwolica.waw.pl/ ) gdzie znajdą obszerne sprawozdanie (szczegółowe informacje praktyczne, historyczne i krajoznawcze) oraz „link” do galerii fotek w wysokiej rozdzielczości.
Waldemar Ufnalski
Ewa Dziduszko

.


.

Podpisy pod fotkami:
1. Trasa rejsu z Roermond do Koblencji
2. 7.06.2015. Canal des Ardennes; "halte fluviale" przed śluzą "Cassine"
3. 9.06.2015. Canal des Ardennes; mijanka z barką zawodową na śluzie "Givry"
4. 16.06.2015. Paryż; wpływamy do centrum miasta - mijamy katedrę Notre – Dame
5. 24.06.2015; Marna; śluza nr 5 (Mont – Saint – Père); jaz i śluza (po lewej)
6. 26.06.2015; Marna; Szampania w okolicy Épernay; widok na Épernay;
7. 27.06.2015; Reims; Katedra Notre - Dame; pomnik Joanny d'Arc;
8. 6.07.2015. Canal de la Marne au Rhin; akwedukt nad Moza (Troussey);
9. 12.07.2015; Metz; Cathédrale Saint – Étienne widziana z twierdzy Belle – Croix (projektu Vaubana);
10. 18.07.2015; Bernkastel – Kues (Mozela - Niemcy); winnica w wieczornym słońcu;
11. 21.07.2015; Cochem (Mozela - Niemcy); miejski port jachtowy w w nim „Ewa3”; w tle zamek Reichsburg;
Drogi Don Jorge,
Publikowanie takich artykułów jak o rejsie Państwa Ufnalskich jest po prostu niemoralne. Czy Ty chwilę myślisz o człowieku, który na ten sam przykład siedzi w dusznej Warszawie, ogląda dwójkę ludzi o uśmiechach nastolatków i jedne z najpiękniejszych pocztówek wodnych?
A ślinka jadowita z zazdrości kap, kap, kap wypalając dziurę w wykładzinie gabinetu….
Już tak myślę, że gdyby maszt "Donalda" zastąpić krótkim składanym maszcikiem i dodać jeszcze 200 litrowy zbiorniczek oleju napędowego, to jakże przyjemnie byłoby siedzieć z Anką na dziobie, z pilocikiem od sterowania w ręku i wybałuszać oczy na te wszystkie nadbrzeżne dziwy. Chociaż 29 śluz w jeden dzień – myślę, że po takim doświadczeniu, to siłownia akrobatyczna nie jest już do niczego potrzebna.
Trudno, przebolałem te zdjęcia i dzięki żelaznemu charakterowi udało się od nich oderwać (na trochę). Ale proszę – wódź roztropniej na pokuszenie, przy rejsach rzecznych od dzieciństwa tracę wolną wolę…
.T.