NAZWISKO INSTRUKTORA - EGZAMINATORA

To mi wtedy dało asumpt do rozmysleń o odpowiedzialności, a w konsekwencji o sensie wprowadzenia liberalizacji w naszym dopiero co reformującym się kraju.
Pisze o tym Zbigniew Batiar Klimczak, który już kilkakrotnie bywał cięty za te moje niebieskie, głęboko subiektywne wstępy do Jego newsow.
Może tym razem mi się upiecze.
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
.
_____________________________
Prawo egzaminowania dla instruktora szkolącego
.


Przyznam się, że nie lubię czytać nawet swoich tekstów, a co dopiero prasę żeglarską. Mam swoje osobiste powody, ale wyjątek robię dla "Szkwału" i dla "Wiatru". Cóż za bliskość nazw! Właśnie czytam majowy "Wiatr". Jako człowiek skromnie żyjący zawsze interesuję się możliwościami zarobku. Ten numer w artykule „Czy zakup jachtu to inwestycja?” pokazuje możliwości dobrego zarobku. Czytam uważnie i stoi jak byk: przychód roczny z czarteru to 90 tys.euro a koszt uzyskania tego przychodu to 50% tej kwoty.
Rzecz dotyczy katamaranów, gdzie popyt znacznie przewyższa podaż. Czego nam potrzeba do szczęścia? Potrzebujemy na ratę leasingową 3,9 tys. euro netto rocznie i możemy liczyć na 16% do 20% zysku. Kto ma to do dzieła. Dla mnie bardziej przyziemne informacje o gotowości do sezonu, o Kanale Elbląskim. Trochę wieści pozytywnych o sukcesach polskich żeglarzy-wyczynowców. Gratulując im jak zwykle, jak zwykle nie mogę zrozumieć jakim cudem pion wyczynowy potrafi osiągać sukcesy. Czy to tylko nad przyjemniaczkami zaciążyła ciężka i nieudolna ręka PZŻ?
Rzecz dotyczy katamaranów, gdzie popyt znacznie przewyższa podaż. Czego nam potrzeba do szczęścia? Potrzebujemy na ratę leasingową 3,9 tys. euro netto rocznie i możemy liczyć na 16% do 20% zysku. Kto ma to do dzieła. Dla mnie bardziej przyziemne informacje o gotowości do sezonu, o Kanale Elbląskim. Trochę wieści pozytywnych o sukcesach polskich żeglarzy-wyczynowców. Gratulując im jak zwykle, jak zwykle nie mogę zrozumieć jakim cudem pion wyczynowy potrafi osiągać sukcesy. Czy to tylko nad przyjemniaczkami zaciążyła ciężka i nieudolna ręka PZŻ?
.
I naraz artykuł, chyba sponsorowany pt: ”Dwa lata pod nowymi patentami” a tam zdanie jakie mnie poruszyło, cytuję: należało by zerwać z zasadą, że egzaminu nie może przeprowadzać instruktor, który prowadził szkolenie.... i dalej....nie widzę powodu, aby osoba mogąca najlepiej ocenić przygotowanie do nowych wyzwań nie mogła przeprowadzić egzaminu. Koniec cytowania.
Co do meritum wypowiedzi ja absolutnie się zgadzam, mało tego uważam, że egzaminować powinien wyłącznie ten kto szkolił. Tyle, że do tego jest potrzebna całkowita reforma szkolenia i egzaminowania.
I naraz artykuł, chyba sponsorowany pt: ”Dwa lata pod nowymi patentami” a tam zdanie jakie mnie poruszyło, cytuję: należało by zerwać z zasadą, że egzaminu nie może przeprowadzać instruktor, który prowadził szkolenie.... i dalej....nie widzę powodu, aby osoba mogąca najlepiej ocenić przygotowanie do nowych wyzwań nie mogła przeprowadzić egzaminu. Koniec cytowania.
Co do meritum wypowiedzi ja absolutnie się zgadzam, mało tego uważam, że egzaminować powinien wyłącznie ten kto szkolił. Tyle, że do tego jest potrzebna całkowita reforma szkolenia i egzaminowania.
.
W świecie, tym mądrzejszym świecie kandydaci na żeglarzy idą dobrowolnie na kurs i otrzymują tzw. Certyfikat Kompetencji podpisany przez nikogo innego jak właśnie szkolącego. Proszę zwrócić uwagę na łączność pojęć – szkolący egzaminuje i podpisuje się pod ocenę swojej pracy, bierze za nią odpowiedzialność.
W kraju, gdzie od lat panuje zasada, kursant zapłacił, kursant musi zdać (są wyjątki od reguły) egzaminowanie przez szkolącego pogłębiło tylko patologie.
Czy nie dążyć do takiego rozwiązania? Oczywiście, że tak i to jest szokująco proste. Zabrać Związkowi ostatni „przywilej” wystawiania kartoników, zdecentralizować do poziomu szkół, tyle, że te szkoły nie mogą działać nawet przy Gminnej Spółdzielni, pod warunkiem, że zatrudnią instruktora PZŻ.
Licencjonowanie szkół musi być faktem a nie źródłem dochodu. Tocząca się w sądzie sprawa bezdennie głupiej interpretacji, że w Polsce trzeba mieć kartonik o nazwie PATENT czyli uprawnienie a Certyfikat takim nie jest. Wbrew pozorom, to nie niekompetencja urzędników tylko ostatnia rozpaczliwa próba obrony monopolu Związku.
Nie może nie wiedzieć urzędnik wysokiego szczebla, że np. w Niemczech zgodę na szkolenie wydaje Ministerstwa Infrastruktury i Cyfryzacji, a w Francji Ministerstwo Szkolnictwa i Sportu itd. W żadnym kraju Europy to nie idzie na żywioł. Polska ostatnia uporządkowała problem samowoli Związku, bo nawet w Rosji i Białorusi są wydawane patenty na szkolenie.
W świecie, tym mądrzejszym świecie kandydaci na żeglarzy idą dobrowolnie na kurs i otrzymują tzw. Certyfikat Kompetencji podpisany przez nikogo innego jak właśnie szkolącego. Proszę zwrócić uwagę na łączność pojęć – szkolący egzaminuje i podpisuje się pod ocenę swojej pracy, bierze za nią odpowiedzialność.
W kraju, gdzie od lat panuje zasada, kursant zapłacił, kursant musi zdać (są wyjątki od reguły) egzaminowanie przez szkolącego pogłębiło tylko patologie.
Czy nie dążyć do takiego rozwiązania? Oczywiście, że tak i to jest szokująco proste. Zabrać Związkowi ostatni „przywilej” wystawiania kartoników, zdecentralizować do poziomu szkół, tyle, że te szkoły nie mogą działać nawet przy Gminnej Spółdzielni, pod warunkiem, że zatrudnią instruktora PZŻ.
Licencjonowanie szkół musi być faktem a nie źródłem dochodu. Tocząca się w sądzie sprawa bezdennie głupiej interpretacji, że w Polsce trzeba mieć kartonik o nazwie PATENT czyli uprawnienie a Certyfikat takim nie jest. Wbrew pozorom, to nie niekompetencja urzędników tylko ostatnia rozpaczliwa próba obrony monopolu Związku.
Nie może nie wiedzieć urzędnik wysokiego szczebla, że np. w Niemczech zgodę na szkolenie wydaje Ministerstwa Infrastruktury i Cyfryzacji, a w Francji Ministerstwo Szkolnictwa i Sportu itd. W żadnym kraju Europy to nie idzie na żywioł. Polska ostatnia uporządkowała problem samowoli Związku, bo nawet w Rosji i Białorusi są wydawane patenty na szkolenie.
.
Potrzebna ostatnia decyzja odcinająca związek sportowy od szkolenia żeglarskiego.
A wtedy uprawnienie, a raczej zobowiązanie instruktora do podpisywania swoim nazwiskiem i numerem kartonika wpłynie korzystnie na poziom, fatalny poziom polskich początkujących żeglarzy. Obawiam się, że jeszcze wiele lat będzie to ponad zrozumienie urzędników.
Potrzebna ostatnia decyzja odcinająca związek sportowy od szkolenia żeglarskiego.
A wtedy uprawnienie, a raczej zobowiązanie instruktora do podpisywania swoim nazwiskiem i numerem kartonika wpłynie korzystnie na poziom, fatalny poziom polskich początkujących żeglarzy. Obawiam się, że jeszcze wiele lat będzie to ponad zrozumienie urzędników.
Bardzo ciekawy numer "WIATRU" – polecam gorąco
Zbigniew Batiar Klimczak
Zbigniew Batiar Klimczak
Z zainteresowaniem przeczytałem wypowiedź Zbyszka "Batiara" Klimczaka na temat szkolenia i egzaminowania żeglarzy w Polsce. Jednak kilka tez i stwierdzeń Autora nie zawsze zgadza się z rzeczywistością. Na przykład zdanie: "W świecie (...) kandydaci na żeglarzy otrzymują Certyfikat Kompetencji podpisany przez nikogo innego jak szkolącego". Otóż w najbardziej renomowanym i uznanym w świecie systemie szkoleń i egzaminów Royal Yachting Association instruktor zajmujący się szkoleniem nie może być egzaminatorem, a egzaminator nie może nikogo szkolić. Jest to twarda i konsekwentnie realizowana zasada. Jej sens jest całkiem jasny: niedopuszczenie do sytuacji, by klienci firm zajmujących się szkoleniem wymuszali obniżenie poprzeczki egzaminów. Egzaminatorzy wybierani są spośród najbardziej doświadczonych instruktorów i zajmują się wyłącznie egzaminowaniem. Za jakiekolwiek usługi szkoleniowe grozi im utrata licencji egzaminatora.
W Polsce zasada nieprzeprowadzania egzaminu osoby pozostającej w jakiejkolwiek relacji osobistej z egzaminatorem została wprowadzona po raz pierwszy Rozporządzeniem Ministra (y) Sportu z 9 IV 2013 r. Nie została jednak zrealizowana konswkwentnie. PZŻ, a za nim inne Podmity Upoważnione do przeprowadzania egzaminów zaczęły włączać instruktorów w skład Komisji Egzaminacyjnych w charakterze Sekretarzy. Chociaż formalnie nie jest to naruszenie litery prawa, z pewnością nie jest zgodne z intencją prawodawcy.
Przy okazji pozdrawiam wakacyjnie i zapraszam na spotkanie z narybkiem żeglarskim w AZS Galion w Gdańsku. Będę tam pozostawał przez cały lipiec (nie mylić z b ministrem!!! ;-)
żyj wiecznie i zawsze w dobrym zdrowiu
Zagorzały Prezes Fun Clubu Don Jorge, Oddział I w Libiążu (głęboki interior)
Bogdan