Przechytrzanie okrutnych prześladowców jest stare jak świat. Na przykład "ochronnopokładowce", które kiedyś zdominowały budowy drobnicowców. I dziś w naszych realiach żeglarskich jest potrzebą chwili. Ale nie tylko. Bo ileż to radości z pokazania nie tylko środkowego palca, ale i projektowania czegoś uroczego. Urocze mogą być nie tylko dziewczyny. Znając Czytelników mojego okienka - mogę liczyć na rekordową "poczytność" newsa (licznik). Niesłychanie jestem dumny, że mogę zamieścić tekst i obrazki naszego wspólnego, wszchstronnie uzdolnionego przyjaciela i autora surowych komentatorzy - Roberta Hoffmana. Acha, jeszcze jedno - nie zapomnijcie swgo uznania dla katamaraniku wyrazić kliknięciem rankigowej żagłoweczki pod newsem. Robertowi dziękuję !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
______________
Mały morski katamaran
Myślę, że wielu żeglarzy surfujących po internecie pamięta mój artykuł w PORT21 opisujący założenia projektu małego morskiego katamaranu, więc tylko krótko streszczę podstawowe przesłanki, na których opiera się poniższy projekt: Uwolnienie łódek o długości do 5 m od obowiązku rejestracji i przeglądów oraz dopuszczenie ich do przybrzeżnych rejsów w pasie 2 Mm od plaży zaowocowało kilkoma pomysłami projektów jednostek do takich rejsów. Oczywiście nie tylko ja nad tym się zastanawiam, a nawet już wcześniej powstały konkretne jachciki oparte na podobnych założeniach – na przykład „Plutek” Stefana Workerta i „Sztrandek” Wojtka Kasprzaka. Dla mnie najbardziej kuszący okazał się pomysł projektu morskiego katamaranika kabinowego w stylu projektów Jamesa Wharrama.
Mój katamaranik, to dwa niezależne kadłuby z umieszczonymi wewnątrz maleńkimi kabinkami o wymiarach 2 m x 1.2 m i wysokości 0,9 m, połączone – metodą wiązania – z wykonanymi z drewna belkami w kształcie dwuteowników. We wnętrzach kadłubów uzyskano po jednej koi oraz miejsce na chemiczny WC, składany stolik i maleńką kuchenkę oraz przedziały bagażowe i komory wypornościowe. Pomost wykonać można z tkaniny dakronowej lub też jako sztywny – sklejkowy (wtedy można umieścić w nim zamocowanie silnika przyczepnego do 4 KM) – ale, niestety, masa całości wzrośnie o kilkadziesiąt kilogramów. Pierwotnie rozważałem układ dwumasztowy, znany na świecie pod nazwą „biplane”: na każdym z kadłubów osadzony wolnostojący maszt ożaglowany jako ket chiński. Zaletami takiego ożaglowania są: obniżenie środka parcia i momentu przechylającego co powinno skutkować lepszymi własnościami łódki w warunkach morskich, szybkie i łatwe refowanie, możliwość łatwej kontroli skrętu i wybrzuszenia, możliwość sterowania żaglami oraz ...możliwość samodzielnego wykonania. W wypadku wywrotki na burtę, wyporność leżącego na wodzie drewnianego, drążonego masztu powinna skutecznie przeciwdziałać „zrobieniu grzyba”. Wadą może okazać się komplikacja i ewentualnie mniejsza, w porównaniu z bermudzkim slupem, efektywność aerodynamiczna spowodowana oporem olinowania i mniejszą smukłością żagli. Układ typu „biplane” działa też mniej efektywnie (następuje zasłanianie zawietrznego żagla) w zakresie 15 stopni, na obu halsach, przy kursach od półwiatru do baksztagu.
Rysunek 1 przedstawia widok jachciku z burty w dwumasztowej wersji „biplane”, z żaglem podniesionym do maksymalnie górnej pozycji. Dzięki takiemu usytuowaniu żagla można swobodnie usiąść na dachu kabiny. Ożaglowanie chińskie pozwala także na postawienie żagli niżej, przy samym dachu kabiny, tak aby zmniejszyć niekorzystne wyrównywanie ciśnień w przerwie pomiędzy żaglem a kadłubem. Szerokie możliwości regulacyjne chińskiego żagla przekonały mnie do tego rozwiązania.
Na rysunku 2 przedstawiającym widok z góry, widok wnętrza prawego kadłuba (przekrój tuż poniżej pokładu) oraz widoki od rufy i dziobu. Można dostrzec płaskie fragmenty dna i ich przedłużenie w formie płyt brzegowych zapobiegających nadmiernemu dryfowi, ale nie jestem jeszcze przekonany do konieczności ich zastosowania. Płaskie dno zastosowano w celu wykorzystania łódki do pływań plażowych, pozwoli ono na osiadanie łódki na piasku i wyciąganie siłami załogi na brzeg przy użyciu pneumatycznych rolek, a ostro zakończone kadłuby katamaranów Wharrama – typu „głębokie V” – grzęzną w mokrym piasku.
Rysunek 3 – rysunek perspektywiczny – wizja gotowego katamaranika w wersji dwumasztowej („biplane”)...
Rysunek 4 – fotografia zrobiona podczas rysowania linii teoretycznych – rysuję ten projekt ręcznie, bo nie uważam za konieczne uczenie się nowego dla mnie software’u, jakim jest np. Freeship, w celu zaprojektowania jednej tylko łódki, poza tym, przecież przez tysiące lat, przy budowie łodzi i statków, ludzkość jakoś radziła sobie bez komputerów!
Rysunek 5 – Najnowsza wersja ożaglowania. Ostatnio zarzuciłem skomplikowaną wersję dwumasztową („biplane”). Zastosowałem pojedynczy maszt o długości 6,1 m, stawiany w solidnych cęgach na belce przedniej i dodatkowo wspierany czterema stalowymi wantami naciąganymi za pomocą talrepów. Kształt żagla i układ olinowania ruchomego jest wzorowany na nowoczesnej wersji „Sunbird’90 junk rig”, które charakteryzuje się większą prostotą w manewrowaniu i jest bardziej efektywne w żegludze na wiatr od swych poprzedników.
Przedstawiony katamaran projektuję do budowy metodą szycia i klejenia ze sklejki o podstawowej grubości 6 mm. Projektuję tę łódkę dla siebie, więc nie spodziewam się szerokiego oddźwięku w związku z zastosowanymi niekonwencjonalnymi rozwiązaniami, ale już pierwsze szkice spotkały się z pewnym zainteresowaniem i zachętą do dalszych działań. Spodziewam się, że moja łódka będzie miała wystarczającą dzielność do żeglugi po Zalewie Wiślanym i Szczecińskim, Zatoce Gdańskiej, rejsom wzdłuż polskiego wybrzeża Bałtyku w pasie 2Mm, a także do ...okazjonalnych rejsów pełnomorskich! Aktualnie jestem w trakcie realizacji dokumentacji, jeśli nie będzie przeszkód, chciałbym ukończyć ją zimą, a wiosną rozpocząć budowę. Jak będzie? Zobaczymy! Jestem otwarty na krytykę i uwagi czytelników, ale nie obiecuję nikomu, że się do nich będę stosował ;-).
Bywalców Witryny Dona Jorge zdziwi zapewne namalowana w moich szkicach banderka – tak, chciałbym aby moja łódka mogła bez kłopotów pływać pod polską banderą, ale raczej wygląda na to, że pomimo swej „dobrej” długości, ale ze względu na moją chęć pożeglowania nieco dalej od brzegu, będzie pływała pod inną...
Robert Hoffman
_____________________
Podstawowe dane techniczne:
Długość: 495 cm
Szerokość: 360 cm
Szerokość kadłuba: 120 cm
Rozstaw kadłubów: 240 cm
Zanurzenie: 40 cm
Wysokość we wnętrzu: 90 cm
Powierzchnia żagli –wersja „biplane”: 16,8 m² (2 x 8,4 m²)
Powierzchnia żagli – wersja z pojedynczym żaglem: 15 m²
Masa całkowita: około 200 kg (około 250kg wersja ze sklejkowym pomostem)
Załoga rejsowa: 1-2 osoby
Załoga w żegludze dziennej, plażowej do 4 osób
Liczba koi: 2 (dodatkowo możliwe 2 miejsca na pomoście)
Artykuł w PORT21: http://www.port21.pl/technika/article_1521.html
_______________________________
"Lud zada zdjec, a zdjecia obiektu....."
A projektant żąda sponsora i ...pewnie kopa na rozpęd ;-) ...tzn. motywacji.
Robert
Nie wystarczylo? Mam wyciagnac but narciarski? Sponsor? Przeciez to nic nie kosztuje...zwlaszcza bez kilometrow linek i bloczkow! : ))
OK, "uże chwatit"!
Dzięki za wsparcie!
Robert
Witam i biję brawo.
Takie łódki tworzą koloryt i oby było ich coraz więcej.
Gratuluje pomysłu i zyczę sympatycznej budowy.... Trzymam kciuki
Faktycznie namawiam do udokumentowania calego przedsięwzięcia...
Konio
http://naszagiga.republika.pl
Dzieki za miłe słowa !
Robert
Piekna jednostka. Cieszy szereg rozwiazan, ktore sa podyktowane znajomoscia warunkow, kosztem powierzchownej elegancji. Co nie znaczy, ze w efekcie estetyka ucierpiala. Wspaniale, ze juz doprowadziles rysunki do etapu, kiedy mozesz rozpoczac budowe - powinienes zdazyc do lipca :)).
Jedyne element, ktory mnie zastanawia, to ster, ktory bedzie musial wisiec na bardzo solidnych czopach. Chwlowy przechyl na rufe lub manewry na plazy moga latwo obciazyc go ponad miare.
Ja bym wolal wersje dwumasztowa ...
Przepisy strasza Polakow i zmuszaja do zeglowaniu na lodkach mniej bezpiecznych, bo o mniejszej dzielnosci. Ja sie chyba mniej boje przepisow niz zywiolu ;)
POWODZENIA i DO ROBOTY :)
Janusz
Januszu!
Dzięki za wsparcie, widziałeś już wcześniej część rysunków...
Myślę, że widać, że starałem się stery nieco podciąć w stosunku do ostrogi-skegu (w naturze jest to od 3 cm przy skegu do okolo 8 cm w miejscu, gdzie zaczyna się promień zaokrąglenia. Ze sterem można jeszcze ciut powalczyć, podciąć go trochę, zmienić kształt ostrogi-skegu aby go bardziej chroniła itd. zawsze jednak (jak zwykle w projektowaniu czegokolwiek) jest coś za coś np. płytszy ster jest mniej efektywny, szeroki ster powoduje powstawanie większych sił na rumplu, może wystarczą mocne okucia? Chyba to za mało. Gdy oglądałem lądowanie kaszubskich łodzi, to zauważylem, że stery (dosyć płytkie, ale głębiej zanurzone niż kadłub) są podczas sztrandowania zdejmowane! W katamaranie może być z tym problem... Wszystkie warianty staram się rozpatrywać, a jak wiadomo papier (kalka techniczna też) jest cierpliwy... :-)
Co do ukladu "biplane": wydaje mi się, że jest trochę bardziej skomplikowany, ale ma zalety, ktore wymieniłem w artykule. Zwłaszcza istotny jest niżej położony środek ożaglowania! O około 1 m !!! Jest kilka głosów za tym typem osprzętu... no i jest rzadziej spotykany - niekonwencjonalny i "bajerancki" ;-)
Pozdrawiam
Robert
Z przyjemnością obejrzałem przedstawione plany. Przypomniało mi się, jak bardzo dawno temu, mając .....naście lat, spędzałem masę czasu nad projektowaniem swojego wymarzonego jachtu. Oczywiście, komputerów wtedy nie było, więc wszystkie przekroje rysowałem ręcznie, tak, jak Ty teraz.
Jakieś trzy lata temu natknąłem się na jachcik prawie identyczny z tamtymi moimi marzeniami. Wróciły wspomnienia i "gorączka morska". Po długich poszukiwaniach trafiłem na trochę inny, ale projektowany przy podobnych założeniach. Może nawet dzielniejszy od tamtego i szybszy. Pływam na nim. Tobie też życzę, abyś zrealizował to swoje marzenie. To niesamowita satysfakcja. Już teraz zapraszam się na wodowanie.
Edward Zając
Edwardzie,
Dzięki za odzew i miłe słowa...
Okazuje się, że w wieku ...nastu lat mieliśmy identyczne marzenia i tak samo je realizowaliśmy - rysując swoją wymarzoną łódkę. Niektórym z wiekiem to przechodzi - mnie nie przeszło ;-)...
Kiedyś myślałem, że będę to robił zawodowo, ale jak od razu nie wyszło, to pewnie dalej nie warto brnąć... Teraz w wolnych chwilach, kiedy nie mogę żeglować - rysuję sobie swoje wymarzone łódki.
Narysowałem już w swoim życiu mnóstwo, ale ta najbardziej zbliża się do realizacji, bo pewnie spełnia najlepiej moje założenia. Jak widzisz nie marzę o komforcie, a raczej o spartańskich warunkach, ale o swobodzie żeglugi. Do tej pory nie udało mi się samotnie wybrać na morze, a ten maleńki katamaranik może pomóc spełnić to marzenie. Nie trzeba zaraz myśleć o Hornie, wystarczy na początek ze Świnoujścia do Piasków/Nowej Karczmy... a potem dalej i dalej...
Właśnie skończyłem czytać J. Slocuma "Podróż Liberdade" - pięknie opisał budowę łódki i rejs z rodziną z Ameryki Południowej do USA... "Liberdade" znaczy "WOLNOŚĆ"!
Pozdrawiam Ciebie i Wszystkich marzycieli, tych spełnionych i tych jeszcze niespełnionych!
Robert
Na rysowaniu "mojego" jachtu spędziłem lata między 10 a 18 rokiem życia - potem zrobiłem z tego moje studia i zawód, który jednak szybko przerwała mi ostatnia wojna. Od tej pory rysuje mój jacht w wyobraźni, szczególnie w dniach, kiedy jest większa kumulacja...
Szcześliwe życie polega na dązeniu do realizacji marzeń, więc jesteś szczęśliwy. Gratuluję!
(A tak ogólnie: nie spotkaliśmy się przypadkiem w HOM-ie w latach 70?)
"Szcześliwe życie polega na dązeniu do realizacji marzeń, więc jesteś szczęśliwy. Gratuluję!"
Pewnie tak jest (do pewnego stopnia ;-) ...) Dziekuję!
"(A tak ogólnie: nie spotkaliśmy się przypadkiem w HOM-ie w latach 70?)"
To jest możliwe, ale ja nie pamiętam, byłem tam tylko w 1974, na takim obozie związanym z rejsem na Operację Żagiel ...
Pozdrawiam :-)
Robert
W 1974 to kolega Andrzej chyba spędzał żeglarskie wakacje w Helu. I jak starzejąca się pamięć jeszcze nie zardzewiała to tam właśnie chyba śmy się z Andrzejem wówczas spotkali.
Było, nie było, ta sama zatoka, ta... Pucka... (jednak rdzewieje :)
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
BA!
W trakcie Operacji Żagiel 74 podróżowałem autostopem po Polsce i enerdówku, byłem tylko na samej paradzie, którą oglądałem z pokładu Janka Krasickiego albo Zaruskiego, czyli co do HOM-u to pudlo. W HomIe bywałem przez kilka lat, między 69 a 76.
A na Helu pracowałem w sierpniu 74 ucząc dzieciaki żeglarstwa, byly tam takie dwa Nefryty: Sułtanka i Świetlik... tak więc spotkanie było możliwe. Potem popłynąłem z Bolem Kowalskim na Janku Krasickim, a jeszcze później byłem w Helu na Wędrowniku. To tyle jeśłi chodzi o 1974.
Jak już wcześniej (w dyskusji o komunizmie i żeglarstwie) pisałem harcerze z HOMu i inni, którzy byli na zlocie HDW, oglądali paradę z brzegu, bo nie pozwolono im już płynąć na Drużynach i Wydrach... a ja zostałem w obozie w Gókach Wsch. jako dyżurny... Później w puckim HOMie pojawiłem się dopiero w latach 90tych i staram się tam bywać regularnie, ale to już inna bajka...
Głównie żeglowałem po śródlądziu na małych i bardzo małych łódeczkach... i to mi zostało!
Wiem, że mamy wspólnych znajomych, żeglarzy oczywiście! :-)
Pozdrawiam :-)
Robert
Dla tak małej jednostki wielokadłubowej na morzu, wyjątkowo istotną sprawą jest jej stateczność. Dla krótkiego katamarana istotniejszą może być sprawa stateczności wzdłużnej...
Układ ożaglowania dwumasztowy "biplane" pozwolił na postawienie na tej jednostce 16,8 m kw. żagli, gdy na pojedyńczym maszcie stawiamy tylko 14,6 m kw. Korzystając z uproszczonego wzoru zamieszczonego w książce Norberta Patalasa ("Świat jachtów jedno- i wielokadłubowych", Gdynia 2002, str. 226) możemy określić przybliżoną stateczność poprzeczną jednostki. Obydwie wersje mojego katamaranika z pełnym ożaglowaniem przewróci wiatr o tej samej prędkości 20 węzłów (dobre 5 B). Z doświadczenia na tak niewielkich jednostkach, możemy się spodziewać refowania przy wietrze 3-4 B, zwłaszcza na łódce turystycznej, nieprzystosowanej do atywnego balastowania masą załogi, której rozmieszczenie w rejsie może mieć również decydujący wpływ na bezpieczeństwo. Niestety stateczność wzdłużna może być mniejsza niż poprzeczna, dlatego niższe ożaglowanie dwumasztowe "biplane" wydaje się być bardziej rozsądnym rozwiązaniem dla małej morskiej łódki wielokadłubowej.
Istnieją skomplikowane metody obliczeniowe stateczności wzdłużnej i poprzecznej, badania modelowe itd. - ja mam nadzieję zweryfikować swoje założenia, statecznościowe również, w praktyce....
Robert
PS: Dochodzi również sprawa kołysania wzdłużnego i możliwości wystąpienia rezonansu - o tym następnym razem...
Robert, miej litość nad sobą i nie komplikuj sprawy. Wszelkie obliczenia statecznościowe, wytrzymałościowe czy inne mają w sobie tyle niewiadomych, że najlepsi spece się mylą. Na fali wszystkie założenia biorą w łeb i łamią się maszty obliczane przez geniuszy wspomaganych najnowszymi komputerami, i wywracają się jednostki, które nie powinny robić fikołka. Nawet środek ożaglowania wędruje wraz ze zmienianiem czy refowaniem żagli. Co najwyżej zostaw sobie możliwość przesunięcia masztu w kierunku dziobu czy rufy. A o wszelkich statecznościach dowiesz się, gdy jachcik będzie gotowy i zaczniesz nim pływać. Bez obliczeń wyczujesz, kiedy trzeba refować, a kiedy wystarczy balastowanie ...
Edward Zając
Edwardzie,
napisałem: "Istnieją skomplikowane metody obliczeniowe stateczności wzdłużnej i poprzecznej, badania modelowe itd. - ja mam nadzieję zweryfikować swoje założenia, statecznościowe również, w praktyce...."
Jak widzisz nie zamierzam niczego więcej obliczać, tylko tłumaczę się przed Wami z mojego toku rozumowania podczas projektowania tej łódeczki. ;-)
Pozdrawiam :-)
Robert
tylko tłumaczę się przed Wami z mojego toku rozumowania podczas projektowania tej łódeczki.
Wystarczoło stwierdzenie, że tak mi sie podoba i już ;-)
Mnie pod powiekami widnieje obraz trimarana, cholernie nie lubie siedzieć w kucki, o długości co najmniej 6m i szerokości kadłuba głównego ok 1m, tak aby móc spać pod rozpietym na łódce namiotem w dwie osoby.
"Wystarczoło stwierdzenie, że tak mi sie podoba i już ;-)"
Pewnie, że by wystarczyło ;-), ale tylko pokazuję, że myślę o bezpieczeństwie, a łódeczka nie jest tylko moje "widzi mi się"...
90 cm na wygodne siedzenie wystarcza swobodnie, spodnie i tak trzeba włożyć na leżąco, albo na pomoście ;-)
"Mnie pod powiekami widnieje obraz trimarana, cholernie nie lubie siedzieć w kucki, o długości co najmniej 6m i szerokości kadłuba głównego ok 1m, tak aby móc spać pod rozpietym na łódce namiotem w dwie osoby."
Jest więc szansa na kolejną fajną łódeczkę!?
Robert
a łódeczka nie jest tylko moje "widzi mi się"...
A nieprawda bo jest to tylko Twoje widzimisię ;-) jakie inni mają widzimisie masz juz w komentarzach.
Jest więc szansa na kolejną fajną łódeczkę!?
Jedyna trudnośc ma na imię Katarzyna ... ;-) chyba szybciej kupie jakiegoś magnifika ...
No tak... :-)
...każda nowa łódka jest w jakimś sensie "widzi mi się" projektanta, chociaż większość tych co pływają jest, podobno, "widzi mi się" rynku, może dlatego większość jest do siebie taka podobna...
Trudności trzeba pokonywać ;-) ... może Pani Katarzyna polubi trimaran? ...jak nie będzie miała już innego wyjścia? ...albo Ty kupisz "magnifika" i będziesz musiał go polubić... ;-)
Robert
A powinenes obliczyc! Liczba Reynolds\'a, wiry Karman\'a, costam Froude\'a i tonaz Tamizy...wszystko to zapobiegliwi konstruktorzy mnoza przez pesel i odejmuja 2. Podzielenie wyniku przez wiek kapitana do drugiej potegi daje niezbedna dlugosc linek ( w milach morskich), a do trzeciej - ilosc tuzinow bloczkow : )
Lodka to nie bomba atomowa - nie trzeba rozumowania, tylko pracy i pomyslunku.
Lukasz Obliczeniowy
"Dochodzi również sprawa kołysania wzdłużnego i możliwości wystąpienia rezonansu"
Żeglując troszkę malutkimi, plażowymi katamaranikami po Zatoce Puckiej zaobserwowałem charakterystyczne zjawisko silnego, nieprzyjemnego kołysania - "kiwania" wzdłużnego. Było ono szczególnie odczuwalne podczas wytracenia prędkości w zwrotach przez sztag. Krótki i szeroki katamaran jest bardziej narażony na takie "kiwanie" niż długa i wąska jednokadłubowa jednostka.
Przy pewnych długościach i wysokościach fali może nastąpić zjawisko rezonansu, czyli wzmacniania tego "kiwania" nawet do niebezpiecznych granic! Kadłuby typu szpicgat sprzyjają takiemu zjawisku, bo mniejsze jest samoistne tłumienie "kiwania" niż w kadłubach z szeroką rufą...
Jak temu przeciwdziałać? Najprościej - projektując i budując długie jednostki o środku wyporności przesuniętym w kierunku rufy... a w małym katamaraniku można w okolicy steru umieścić dodatkowe, poziome płytki w kształcie "delta" - takie niewielkie "skrzydełka" mogą zapewnić spokojniejsze ruchy na fali (tłumienie), a jednocześnie (odpowiednio ukształtowane) mogą stanowić ochronę przed zaczepianiem się o ster sieci, żyłek od wędek itp.
Robert
Kochany Tatusiu!!!!
To teraz już wiem, co robisz kiedy mnie nie ma w domu;))))) Oczywiście widziałam jak tworzysz swoje ukochane dzieło. Po raz pierwszy widziałam to wszystko na ekranie monitora. Bardzo się cieszę, że chcesz się realizować. NIestety tak żadko masz na cokolwiek czas. Chciałabym byś mógł w końcu zrealizowac swoje marzenia i życzę Ci tego z całego serca.
Może kiedyś i dla mnie coś narysujesz (a raczej zaprojektujesz)?? Pozdrawiam gorąco i ściskam.
Felicja.
UUUUUUUPPPPPSSSSSSSSS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Oczywiście z pośpiechu się pomyliłam. I napisałam rzadko przez samo ż. Ale to z emocji. Następnym razem będę się pilnować;))
Buziaki raz jeszcze,
Felicja.
Kochana Córeczko!
Oczywiście, że dla Ciebie coś zaprojektuję, tylko powiedz CO?
Dziekuję Ci za miłe słowa!!!
... i cieszę się, że szybko zareagowałaś na ten "BŻYTKI" błąd ;-)
Całuski!!!
Tata
PS: Niech czytelnicy się nie obawiają, festiwal Hoffmanów niedługo się kończy! ;-)
Powrócimy do tematu, jak będzie do zrelacjonowania jakiś konkretny, nowy etap.
No wiesz...az tak przypierac Tate do muru??? Teraz juz sie nie wykreci! A potem sie nie wyplacze z linek : )))))
Lukasz Proojcowski
Jakie to święto mamy w ten łykend?
;-))
nie, że coś sugeruję ...