DRUGIE ŻYCIE "DARU OLSZTYNA"
To jest kolejny news potwierdzający oczywistą oczywistość, że jedynym ratunkiem dla jachtów społecznych jest ich prywatyzacja. Andrzej Jamiołkowski czytając komentarz podnewsowy Andrzeja Kubiczka (b. inspektora PRS) zainteresował się losem "Daru Olsztyna". Poprosiłem Andrzeja o wyjasnienia. Dzięki niemu obejrzycie poniżej kilka wybranych przeze mnie fotografii. Jacht został odbudowany w stoczni SPIDER Tomasza Malinowskiego. Obecnym armatorem jest Cezary Wilimowski. Jacht w roku 2010
opuścił Bałtyk i popłynął do Hiszpani. Rok później dopłynął do Grecji, gdzie obecnie stacjonuje.
Kamizelki już w pogotowiu
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
jeszcze pusto
pojawia się całkowicie nowa wybudowa
błyszczący kadłub wyjeżdża z hali
zostaje ochrzczony
mesa
kambuz
i odpłynął
______________
Drogi Don Jorge !
W Twojej wiadomości o oldtimerach jest w komentarzach liścik p. Andrzeja Kubiczka - byłego inspektora PRS, ktory pisze m.in, że nadzorował remont
byłego "Daru Olsztyna". Wiadomość ta zelektryzowała mnie, bo w latach 1982 - 1989 z gromadką kolegów z ówczesnego Klubu Morskiego LOK w Olsztynie byliśmy
eksploatatorami tego jachtu - opala "Dar Olsztyna". Jacht ten został przez nas postawiony w 1989 r. do remontu, połaczonego z nadbudową kadłuba
(pierwsze opale były niskie i chlapało w beidewindzie okropnie) do stoczni Teligi w Szczecinie. Tylko ta stocznie w 1989 r. była gotowa robić w
mahoniu. Od jesieni 1989 do wiosny 1990 r. stocznia przedłużyła wszystkie wręgi, położyła nowe pokladniki (podwyższony o wysokość pierwotnej
nadbudówki pokład miał być płaski jak na "Copernicusie") następnie, z uwagi na galopującą wowczas inflację - zarządała zapłaty za remont w całości z góry,
co załatwiliśmy ZG LOK po naszych staraniach wpłacił na konto stoczni 100.000 zł co uratowało stocznię przed bankructwem o kilka miesięcy - chyba
do lata 1990 r. Następnie stocznia upadła, jej szef - inż. C. wylądował w kryminale, a nam pani syndyk kazała zabierać jacht - który był
za wysoki do wyjechania na niskopodwoziówce (ponad 5.5 m - więcej niż skrajnia drutów kolejowych i tramwajowych), nie nadawał się do płynięcia -
kadłub był nie uszczelniony, nie zdołaliśmy go sprowadzić na wschodnie wybrzeże statkiem, barką rzeczną czy okręcikiem Mar Woj - LOK i p. pułkownik
Grzegorz J. - wtedy jeszcze nie rezerwista nie zdołał tego załatwić. Kadłub wyciągnięto z hangaru upadłej stoczni i na pontonie przewieziono do
Dąbia, do tamtejszego LOKu, gdzie przyrzucony resztką plandeki stał i niszczał. Był w nim wymieniony naszym staraniem w 1985 nowy Perkins 3
cylindrowy zmarynizowany przez p. Hochshulza z PZMechanicznych (wtedy jeszcze istniały) i wymieniony przez nas w 1984 r. maszt aluminiowy. Resztę
ruchomości - bezanmaszt, bomy, żagle elektronikę - przywiozłem do Olsztyna do istniejącego wówczas klubu LOK. Miały być na powrót zamonowane po
zakończeniu remontu.
Dziś nie ma klubu LOK w Olsztynie (na szczęscie pływam i tak) i myśłalem do dziś - że nie ma też już "Daru Olsztyna". A zrozumiałem z listu p. Kubiczka -
że jacht jest odremontowany. Gdzie ? jak ? kto ? Dzisiejsza nazwa ? Tysiąc pytań.
Gdybyś zechciał mi pomóc sie dowiedzieć, kto jest dziś armatorem tej łódki, gdzie stacjonuje, jak wygląda - byłbym zachwycony. Pływałem na niej co roku
od 1976 do 1989 r. (jacht był zbudowany w 1974 r. dla Olsztyńskiego LOKu, za pieniądze Toto-Lotka), na tym jachcie odbyłem w 1985 r. pierwszy swój rejs
kapitański i mam na nim przepłynięte kilkanaście tysięcy Mm. I jest z nim jak z pierwszą dziewczyną, na dźwięk jej imienia zawsze serce drgnie.
A "WARS"em pływałem kilka lat temu jako prowadzący po Bałtyku, z sukcesem - nie ma jak opale.
Proszę , pomoż mi się coś dowiedziec o losach tej łódki - Daru Olsztyna.
Moc pozdrowień
Andrzej Jamiołkowski
Drogi Don Jorge !
W Twojej wiadomości o oldtimerach jest w komentarzach liścik p. Andrzeja Kubiczka - byłego inspektora PRS, ktory pisze m.in, że nadzorował remont
byłego "Daru Olsztyna". Wiadomość ta zelektryzowała mnie, bo w latach 1982 - 1989 z gromadką kolegów z ówczesnego Klubu Morskiego LOK w Olsztynie byliśmy
eksploatatorami tego jachtu - opala "Dar Olsztyna". Jacht ten został przez nas postawiony w 1989 r. do remontu, połaczonego z nadbudową kadłuba
(pierwsze opale były niskie i chlapało w beidewindzie okropnie) do stoczni Teligi w Szczecinie. Tylko ta stocznie w 1989 r. była gotowa robić w
mahoniu. Od jesieni 1989 do wiosny 1990 r. stocznia przedłużyła wszystkie wręgi, położyła nowe pokladniki (podwyższony o wysokość pierwotnej
nadbudówki pokład miał być płaski jak na "Copernicusie") następnie, z uwagi na galopującą wowczas inflację - zarządała zapłaty za remont w całości z góry,
co załatwiliśmy ZG LOK po naszych staraniach wpłacił na konto stoczni 100.000 zł co uratowało stocznię przed bankructwem o kilka miesięcy - chyba
do lata 1990 r. Następnie stocznia upadła, jej szef - inż. C. wylądował w kryminale, a nam pani syndyk kazała zabierać jacht - który był
za wysoki do wyjechania na niskopodwoziówce (ponad 5.5 m - więcej niż skrajnia drutów kolejowych i tramwajowych), nie nadawał się do płynięcia -
kadłub był nie uszczelniony, nie zdołaliśmy go sprowadzić na wschodnie wybrzeże statkiem, barką rzeczną czy okręcikiem Mar Woj - LOK i p. pułkownik
Grzegorz J. - wtedy jeszcze nie rezerwista nie zdołał tego załatwić. Kadłub wyciągnięto z hangaru upadłej stoczni i na pontonie przewieziono do
Dąbia, do tamtejszego LOKu, gdzie przyrzucony resztką plandeki stał i niszczał. Był w nim wymieniony naszym staraniem w 1985 nowy Perkins 3
cylindrowy zmarynizowany przez p. Hochshulza z PZMechanicznych (wtedy jeszcze istniały) i wymieniony przez nas w 1984 r. maszt aluminiowy. Resztę
ruchomości - bezanmaszt, bomy, żagle elektronikę - przywiozłem do Olsztyna do istniejącego wówczas klubu LOK. Miały być na powrót zamonowane po
zakończeniu remontu.
Dziś nie ma klubu LOK w Olsztynie (na szczęscie pływam i tak) i myśłalem do dziś - że nie ma też już "Daru Olsztyna". A zrozumiałem z listu p. Kubiczka -
że jacht jest odremontowany. Gdzie ? jak ? kto ? Dzisiejsza nazwa ? Tysiąc pytań.
Gdybyś zechciał mi pomóc sie dowiedzieć, kto jest dziś armatorem tej łódki, gdzie stacjonuje, jak wygląda - byłbym zachwycony. Pływałem na niej co roku
od 1976 do 1989 r. (jacht był zbudowany w 1974 r. dla Olsztyńskiego LOKu, za pieniądze Toto-Lotka), na tym jachcie odbyłem w 1985 r. pierwszy swój rejs
kapitański i mam na nim przepłynięte kilkanaście tysięcy Mm. I jest z nim jak z pierwszą dziewczyną, na dźwięk jej imienia zawsze serce drgnie.
A "WARS"em pływałem kilka lat temu jako prowadzący po Bałtyku, z sukcesem - nie ma jak opale.
Proszę , pomoż mi się coś dowiedziec o losach tej łódki - Daru Olsztyna.
Moc pozdrowień
Andrzej Jamiołkowski
Gdy zobaczyłem zdjęcia mało się nie popłakałem choć stary i łysy już
jestem. Na "Darze Olsztyna" stawiałem swoje pierwsze kroki na morzu.
Byłem na wielu naprawdę ciekawych rejsach, nie jeden raz razem z
piszącym wyżej Andrzejem Jamiołkowskim. Cieszę się, że znalazł się ktoś
kto zechciał przywrócić życie naszemu "Darowi". Niech Neptun zawsze
będzie łaskawy dla nowego armatora.
Żyj wiecznie (w kamizelce)!
Adam Kowalczyk