RZECZYWIŚCIE KROWY PASAŁEM
Drodzy Czytelnicy,
Prowadzenie, nawet tak subiektywnej strony internetowej jaką jest SSI zmusza gospodarza do wykazania się jakimiś predyspozyjami do koncylialności i godzenia różnych oczekiwań - najczęściej absolutnie przeciwstawnych. Niedawno mój serdeczny przyjaciel, jachtowy kapitan żeglugi wielkiej wyraził niezadowolenie z uprawiania przeze mnie tytułomanii, a konkretnie że go wyzywam od kapitanów. W eleganckim odwecie zwrócił się do mnie per Ekselencjo. Inny zaś czytelnik SSI - wytknął mi, że skracam jego tytuł - pomijając literki "ż.w". Pisał, że tyle się naharował, a tu ja nie doceniam. Jeszcze inny - niezwłocznie po otrzymaniu plastikowego patentu poprosił, abym w prezentacji jego, jako autora newsa, o tym nie zapomniał. Dość oryginalny i obcesowy był mail, którego nadawca "wyprosił sobie", abym go "tykał", bo razem krów nie pasaliśmy. Rzeczywiście krowy pasałem nie z nim, ale z niejakim Lewandowskim, ksywka "Ociec". Było to latem 1949, kiedy to odbywałem karny turnus brygady Służby Polsce, na który zostałem skazany po wyrzuceniu z I Liceum w Gdańsku (za chuligaństwo). Te 2 miesiące trwające pasanie krów (a było ich około setk)i wspominam dobrze - pasaliśmy inwentarz Rolniczej Spódzielni Produkcyjnej "Przyszłość" w Długim Polu na Żuławach. Na początku, jako chłopak miejski - bardzo się bałem, że mnie pobodą.
Teraz się boję podobnej reakcji PT Czytelników, ale spróbuję. Na jakiś czas "odstawię" tytułomanię.
Zobaczymy, może mi to ujdzie na sucho.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Żyjemy w XXI wieku
Żyjemy w Europie w XXI wieku. Jesteśmy żeglarzami. Spotykamy się wirtualnie w SSI. Jesteśmy zwolennikami wolności w żeglarstwie, w tym ograniczenia roli patentów.
Czy żeglarz do żeglarza na małym jachcie angielskim powie "Yes sir"? Czy Hiszpan do hiszpańskiego skippera powie "Senior comendante"?
A co do tytułomanii kapitanów żeglugi wielkiej to taka anegdotka z życia:
Ponad dwadzieścia lat temu byłem służbowo na London Boat Show. Dostałem do przypięcia plakietke z imieniem i nazwiskiem oraz pełnym tytułem "Polish Register of Shipping, Yacht Dept.. Surveyor". Podczas któregoś z bankietów oglądałem takowe, niemniej pompatycznie brzmiące, plakietki na piersiach innych gości i gospodarzy. Po dłuższym czasie natrafiłem na osobnika, na którego plakietce było gołe imię i nazwisko:
ROBIN KNOX-JOHNSTON
Andrzej bez Colonela Remiszewski
PS. Wymieniony był wtedy naczelnym szefem całych londyńskich targów.
No cóż Don Jorge, jeśli ktoś czuje że musi coś udowadniać, to tytułuj go aż osiągnie orgazm.
Pozdrawiam wszystkich.
Bruno Salcewicz
PS. Trwa konkurs fotograficzny, w którym biorę udział. Polecam uwadze zdjęcie, na którym szkutnik odrywa folię z burty Poloneza. www.jachtfoto.pl
Krowy morskie pasać? Jakieś takie dziwne skojarzenie mam – bez urazy!
Ja szybko przechodzę na „ty”, do tytułów przesadnej rangi nie przykładam.
Jeśli się Don Jorgego czepiałem, to najwyżej gdy mnie doktorem nazwał, a mnie się nigdy nie chciało doktoratu napisać.
Co innego pisma oficjalne – no i nekrologi...
Tam oficjalną tytulaturę trzeba podawać.
Ale też rozumiem dumę niektórych kolegów z posiadanych stopni i tytułów.
Składam jednak oficjalną deklarację, iż mnie wolno nie tylko na tym forum „tykać”. Mirek mam na imię...
Krąży po internecie mój mały komentarz do obecnej wojny o internet. http://www.my21.pl/component/content/article/48/2993-import-z-usa.html?category=48
Jest tam wątek zdjęć – nie ukrywam – zainspirowany niedawną dyskusją na tym forum.
Mirek Czerny