LONDON BOAT SHOW
Wszyscy znamy powiedzenie, że mężczyznę od chłopca różni tylko cena zabawek. No dobra, a więc nasza (SSI) współpracowniczka w Zjednoczonym Królestwie Monika "Monia" Matis postanowiła sama sprawdzić jak atrakcyjne są te (ponoć) wyłącznie męskie zabawki. Pojechała na jedne z nabardziej prestiżowych targów jachtowych świata - LONDON BOAT SHOW.
Odczytuję między wierszami, że największe wrażenie zrobiły na Niej... ceny. No bo o naprawdę nowe, rewelacyjne wynalazki chyba dzisiaj już trudno. Czyli jakiegoś zafascynowania Moni nie wyczuwam.
Rozumiem. Tak po prawdzie - na letnich targach "Wiatr i Woda" 2011 w Gdyni największe wrażenie zrobił na mnie retro semi-parowiec "Xąże Xawery" Celarków.
Żyjcie wiecznie!
Don Jorge
____________________
Witaj, Jerzy,
Właśnie wróciłam do domu po męczącym corocznym rytuale jakim jest wizyta na London Boat Show. Nawet jakbym chciała się wykręcić (a nie chcę :) ), to do targów zbierze się zawsze takie mnóstwo rzeczy do sprawdzenia, czy to dla samej siebie, czy dla innych (mogłabyś sprawdzić, czy produkt XYZ da się podłączyć do ZY i jak? możesz… itd.). Poza tym to zawsze frajda, popatrzeć co nowego w wodzie pluska…
Czasami jednak przygotować się trzeba na szok poznawczy, jak w przypadku podwodnych "skuterków" (nie wiem jak to nazwać właściwie…) Seabob. Fajne urządzonko, niewątpliwie dużo frajdy i wygody, problem z nim tylko taki, że kosztuje tyle, co samochód. Nowy :(
W innym kącie podziwiam inwencję projektanta pięknego, 39 stopowego jachtu, na którego stole nawigacyjnym nie zmieszczę nawet mapy z serii "Leisure" Admiralicji. W sumie może dobrze, bo sposób zaprojektowania kokpitu zapewniłby mi wymianę połowy elektryki po jednym dłuższym przelocie..
Niektóre widoczki są milsze dla oka - piękne, klasyczne kształty Mystery Yachts (30 i 35 stóp) mile się wyróżniają z pionowych dziobów i otwartych ruf, podobnie jak gaflowy osprzęt Cornish Crabber'a.
Targi jak zwykle w tej (południowej) hali zdominowane są jednak przez jednostki motorowe (2/3 ekspozycji, jak odjąć powierzchnię zajętą przez luksusowe samochody) - począwszy od malutkich łódek wędkarsko-wycieczkowych w pełnym zakresie komfortu i ceny (od kilku do kilkudziesięciu tysięcy funtów za kilkumetrową jednostkę), poprzez klasyczne jachty motorowe - skończywszy na potworach w których liczba przy nazwie oznacza metry, nie stopy… Trochę przytłoczona przez widok zwieszającego się nade mną dziobu takiej jednostki (mam nadzieję, że dobrze zabezpieczyli kotwicę!) uciekłam do mojej ulubionej sali z osprzętem.
Z ciekawostek, które znalazłam w północnej sali, w szczególny sposób obwąchałam stoisko Echopilot, z doskonałą prezentacją działania ich sprzętu na symulowanym mostku oraz muzeum echosond obok, liczne stoiska z oprogramowaniem nawigacyjnym (pozostaję jednak przy swoim wyborze - wszystko, co dziś widziałam wymagałoby ode mnie instalowania Windows, a takiej krzywdy swojemu Maczkowi nie chcę robić :) ) oraz stoisko z wiatrakami Rutlanda - właśnie pochwalili się nowym modelem, 914i, ponoć wydajnieszym od starego 913. Zatrzymałam się na dłużej przy stoisku Duogen - oferującego hybrydę wodno-wiatrową. Cena tegoż urządzenia (ponad 2000 funtów!) powoduje chwilowy bezdech, ale przy częstych dłuższych przelotach może mieć sens, jako że w trybie wodnym turbinka produkuje nieco więcej niż 1 A na każdy węzeł prędkości, a jej proste mocowanie sprawia, że "wstawienie" jej do wody nie zajmuje więcej niż kilka minut. Jakieś straty prędkości niewątpliwie są, nie ma nic w przyrodzie za darmo - ale już nawet przy umiarkowanych prędkościach oznacza to pokrycie potrzeb energetycznych jachtu. Na postoju - można turbinę obrócić i założyć wiatrak, albo, gdy stoimy w miejscu gdzie prąd (rzeki, czy pływu) jest wystarczająco silny - pozostawić ją w wodzie. Miłe urządzenie…
Reszta w sumie to, co zwykle - "usual suspects". Odmeldowały się wszystkie główne sklepy żeglarskie, księgarnie, firmy szkoleniowe i czarterowe, jak również czasopisma żeglarskie. Wzrok przykuwały resztki testowego jachtu Yachting Monthly, którego testerzy w ubiegłym roku zatapiali go, przewracali, pozbawiali masztów i wysadzali w powietrze (przy użyciu instalacji gazowej). Łatwo sobie wyobrazić więc, że scena jaką tym razem zaaranżowali na swoim stoisku była nieco przerażająca…
I tyle w roku 2012.
Odliczamy do następnych targów :)
Monika
_______________
ps. Jurku - przesyłam Ci cały plik zdjęć, wybierz co Ci się najbardziej podoba...
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu