STARSZY PAN MYŚLI O KUPNIE
Gdańszczanin Jan Waloch, sam o sobie pisze - starszy pan. Otóż ów starszy pan (młodszy ode mnie) postanowił zrobić dobry użytek z lat swej emerytury. Ma dwie prawe ręce, ale doszedł do wniosku, że już nie powinien trwonić czasu na budowę jachtu. Najwyżej - zakupionego oldtimera poddać zabiegowi dostowawczemu, czyli jak to się dziś mówi - liftingowi (nie mylić z faceliftingiem!). Jan jest kolejnym moim Przyjacielem - amatorem kupna jachtu pochodzącego z lat, kiedy jachty wyglądały jak jachty. News innego Przyjaciela (Tomasza), który już kończy etap "adaptacyjny" - wkrótce.
Poniżej rozmyślania, rozważania, przymiarki Jana. Uwaga starsi panowie - Czytelnicy SSI. Może newsy Jana Was zaciekawią.
Może nawiążecie kontakty ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
____________________
Marzenia - "O samotnym....żaglu"?
Od dzieciństwa, a ściślej od przyjazdu z rodzicami do Gdańska marzyłem o posiadaniu swojego jachtu. Inspiracją do tych marzeń był model jachtu, który objęliśmy wraz z mieszkaniem. Całe dzieciństwo i młodość fascynował mnie ten model. Piękny. Wykonany z drewna. Pełna makieta pełnomorskiego jachtu. Był tylko jeden problem. Jacht nie chciał pływać. Stawiałem go na wodzie, a on się przewracał. Ale, zaszczepił we mnie chęć posiadania swojego jachtu. Nie modelu lecz takiego prawdziwego.
Lata mijały na nauce. W międzyczasie skończyłem kurs żeglarstwa. Odrobiłem prace bosmańskie w jachtklubie. Koniec nauki i do roboty. Na wybrzeżu Bałtyku. Stocznie. Oczywiste. Szczęśliwym trafem po drodze była i stocznia jachtowa. Tam poznałem budownictwo jachtowe. Te prawdziwe w drewnie. W naszym kraju plastikowe jachty dopiero raczkowały. Stocznia Marynarki Wojennej na Oksywiu zbudowała tylko jednego "TOPAZA".
Marzenia wróciły. Tylko że, brutalna jest rzeczywistość. A ja buduje jachty, statki, okręty a nawet je remontuje. I tak do końca odbijania karty zegarowej. Dopiero teraz mogę poważnie pomyśleć o swoim jachcie. Nie mam zamiaru tracić czasu na projektowanie i budowanie jachtu. Kupię gotowy do żeglowania. Nie czuję lęku przed maszynami z drugiej ręki. Moja wiedza i doświadczenie stoczniowe przygotowały mnie do tego.
I tak doszliśmy do jądra marzeń.
Jacht?
Jaki?
Do czego ma służyć?
Od dzieciństwa, a ściślej od przyjazdu z rodzicami do Gdańska marzyłem o posiadaniu swojego jachtu. Inspiracją do tych marzeń był model jachtu, który objęliśmy wraz z mieszkaniem. Całe dzieciństwo i młodość fascynował mnie ten model. Piękny. Wykonany z drewna. Pełna makieta pełnomorskiego jachtu. Był tylko jeden problem. Jacht nie chciał pływać. Stawiałem go na wodzie, a on się przewracał. Ale, zaszczepił we mnie chęć posiadania swojego jachtu. Nie modelu lecz takiego prawdziwego.
Lata mijały na nauce. W międzyczasie skończyłem kurs żeglarstwa. Odrobiłem prace bosmańskie w jachtklubie. Koniec nauki i do roboty. Na wybrzeżu Bałtyku. Stocznie. Oczywiste. Szczęśliwym trafem po drodze była i stocznia jachtowa. Tam poznałem budownictwo jachtowe. Te prawdziwe w drewnie. W naszym kraju plastikowe jachty dopiero raczkowały. Stocznia Marynarki Wojennej na Oksywiu zbudowała tylko jednego "TOPAZA".
Marzenia wróciły. Tylko że, brutalna jest rzeczywistość. A ja buduje jachty, statki, okręty a nawet je remontuje. I tak do końca odbijania karty zegarowej. Dopiero teraz mogę poważnie pomyśleć o swoim jachcie. Nie mam zamiaru tracić czasu na projektowanie i budowanie jachtu. Kupię gotowy do żeglowania. Nie czuję lęku przed maszynami z drugiej ręki. Moja wiedza i doświadczenie stoczniowe przygotowały mnie do tego.
I tak doszliśmy do jądra marzeń.
Jacht?
Jaki?
Do czego ma służyć?
___________
Zacznę od tematu "Do Czego..". To oczywiste. Do pływania. Ale jakiego? Gdzie? Na jakich wodach?
Dla mnie to proste. Starszy pan chce pływać pełnomorskim jachtem. W jego zainteresowaniach są i wody pływowe i rzeki. Takie postawienie sprawy wymusza odpowiednią konstrukcje jachtu.
To dopiero część przedsięwzięcia.
Jacht, jaka wielkość?
Do rozwiązania tego zadania posłużyła fachowa literatura i książki opisujące rejsy jachtem. Część z nich musiałem wyszukać i sprowadzić. Kraje anglosaskie to ogromna skarbnica. Tam opisuje się wszystkie tematy żeglarskie. Nawet te prozaiczne, jak kupno używanego jachtu od A do Z. Po przestudiowaniu tych książek ugruntował się jeden wniosek. W moim wieku i mojej kondycji fizycznej przedział wielkości jachtów to od 24' do 29'.
Model, który?
Moim podstawowym kryterium poszukiwań była stocznia.Oczywiście znana. Najlepiej taka która przetrwała od czasów mojej pracy przy jachtach. Co do tych mniej znanych - zwracałem uwagę na ilość zbudowanych egzemplarzy danego modelu. Osobę konstruktorów pomijam. Tak się składa że konstruktorzy rozpatrywanych modeli są mi znani. Ważnym wyznacznikiem jest data produkcji wybranego egzemplarza. Preferuję produkcje z lat 1968 do 1975 roku. To ostatnie lata porządnej budowy jachtów. Potem przyszła masówka. Zamiast szlachetnego drewna i sklejki, surogaty. Aby szybciej i taniej. Klient i tak kupi. Przecież nie jest szkutnikiem. No i nie będzie rozbierał całego jachtu. Wszystko błyszczy. Jak lustro.
Biorąc pod uwagę akweny po których mam zamiar żeglować potrzebuję jachtu o małym zanurzeniu. Dodatkowo muszę mieć na uwadze żeglowanie po wodach pływowych. A uściślając - mieć możliwość kotwiczenia jachtu na terenach odpływowych. Odpowiednia konstrukcja jachtu uniezależnia mnie od portów. Bardzo przydatna cecha przy żeglowaniu wokół UK. A zwłaszcza Szkocji.
W pierwszej kolejności szukałem jachtów z kilem typu "Bilge Keel". Następnie analizowałem jachty z kilami typu "Fin" i "Long Keel". A nawet z "Lift Keel". Tak. Tak. Dawno, dawno temu był taki legendarny typ jachtu morskiego. Przepłynął Atlantyk. Nawet w obie strony. Nazywał się "RAMBLER". Kto pamięta? Ręka w górę.
Po długich poszukiwaniach. Licznych kontaktach listownych, mailowych i telefonicznych powstała lista jachtów którym warto przyjrzeć się. Dokładniej.
A oto moje ulubione typy:
Albin Vega 27' , Atlanta 28' , Colvic SeaRower 28' , Halcyon 24' , Hurley 27' , MacWester 26' , Nicholson 26' , Sabre 27' , Anderson 26' , Kingfisher 26' , Thompson T27 , Chrysler Osprey , Ranger 29' , FinGal i TUR 80.
Ciąg dalszy w odcinkach 2 i 3.
Jan
Zacznę od tematu "Do Czego..". To oczywiste. Do pływania. Ale jakiego? Gdzie? Na jakich wodach?
Dla mnie to proste. Starszy pan chce pływać pełnomorskim jachtem. W jego zainteresowaniach są i wody pływowe i rzeki. Takie postawienie sprawy wymusza odpowiednią konstrukcje jachtu.
To dopiero część przedsięwzięcia.
Jacht, jaka wielkość?
Do rozwiązania tego zadania posłużyła fachowa literatura i książki opisujące rejsy jachtem. Część z nich musiałem wyszukać i sprowadzić. Kraje anglosaskie to ogromna skarbnica. Tam opisuje się wszystkie tematy żeglarskie. Nawet te prozaiczne, jak kupno używanego jachtu od A do Z. Po przestudiowaniu tych książek ugruntował się jeden wniosek. W moim wieku i mojej kondycji fizycznej przedział wielkości jachtów to od 24' do 29'.
Model, który?
Moim podstawowym kryterium poszukiwań była stocznia.Oczywiście znana. Najlepiej taka która przetrwała od czasów mojej pracy przy jachtach. Co do tych mniej znanych - zwracałem uwagę na ilość zbudowanych egzemplarzy danego modelu. Osobę konstruktorów pomijam. Tak się składa że konstruktorzy rozpatrywanych modeli są mi znani. Ważnym wyznacznikiem jest data produkcji wybranego egzemplarza. Preferuję produkcje z lat 1968 do 1975 roku. To ostatnie lata porządnej budowy jachtów. Potem przyszła masówka. Zamiast szlachetnego drewna i sklejki, surogaty. Aby szybciej i taniej. Klient i tak kupi. Przecież nie jest szkutnikiem. No i nie będzie rozbierał całego jachtu. Wszystko błyszczy. Jak lustro.
Biorąc pod uwagę akweny po których mam zamiar żeglować potrzebuję jachtu o małym zanurzeniu. Dodatkowo muszę mieć na uwadze żeglowanie po wodach pływowych. A uściślając - mieć możliwość kotwiczenia jachtu na terenach odpływowych. Odpowiednia konstrukcja jachtu uniezależnia mnie od portów. Bardzo przydatna cecha przy żeglowaniu wokół UK. A zwłaszcza Szkocji.
W pierwszej kolejności szukałem jachtów z kilem typu "Bilge Keel". Następnie analizowałem jachty z kilami typu "Fin" i "Long Keel". A nawet z "Lift Keel". Tak. Tak. Dawno, dawno temu był taki legendarny typ jachtu morskiego. Przepłynął Atlantyk. Nawet w obie strony. Nazywał się "RAMBLER". Kto pamięta? Ręka w górę.
Po długich poszukiwaniach. Licznych kontaktach listownych, mailowych i telefonicznych powstała lista jachtów którym warto przyjrzeć się. Dokładniej.
A oto moje ulubione typy:
Albin Vega 27' , Atlanta 28' , Colvic SeaRower 28' , Halcyon 24' , Hurley 27' , MacWester 26' , Nicholson 26' , Sabre 27' , Anderson 26' , Kingfisher 26' , Thompson T27 , Chrysler Osprey , Ranger 29' , FinGal i TUR 80.
Ciąg dalszy w odcinkach 2 i 3.
Jan
Dawno do Ciebie nie pisałem, ale po przeczytaniu "STARSZY PAN MYŚLI O
KUPNIE" dodałbym krótki komentarz do informacji Pana Jana Walocha.
Dla mnie są zrozumiałe intencje Gdańszczanina, ponieważ pokrywają się
prawie z moimi spostrzeżeniami. Za parę lat (6lat) będę stał przed takim
samym dylematem.
Do konstrukcji, które zostały wymieniaone dorzuciłbym jeszcze dwie:
1. Island Packet 26' (balastowo-mieczowa)
łódka niezwykle rzadka na wszelkich aukcjach i propozycjach sprzedaży.
Andrzej Czapiewski długo szukał jej po całych Stanach.
Znalazł, ale to trwało. Łódka się sprawdziła na oceanie(Atlantyk), na
morzu(Śródziemne,Adriatyk, Egejskie,Czarne) i na rzekach(Dunaj,
Pisa,Narew).
W 2012 jak dobrze pójdzie Andy popłynie z Warszawy do Marsylii (kanałami
i rzekami Europy).
2.Pacific Seacraft-Flicka 20'. To legenda sama w sobie. Jest też odmiana
26'.
http://www.google.com/search?q=Flicka+20'&hl=pl&client=opera&hs=mSU&rls=pl&channel=suggest&prmd=imvns&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=Af3TTu6bBcKaOtX5vJEP&ved=0CEMQsAQ&biw=1534&bih=729
Gdyby ktoś przeliczył cenę 1mb łódki to pewnie ta konstrukcja znalazła by
się na 1 miejscu. Cena jej (nowa, Lc 6m...???) zaczyna sie od 55tys.USD. To
najmniejsze "coś" do pływania po oceanach.
Bardzo bezpieczna, w miarę wygodna i niezwykle pakowna.
Warto się nad nimi zastanowić. Gdybym miał wybierać - zdecydowanie Flicka!
A to dlatego, że mam zamiar pływać po Oceanach.
Ja będę miał i tak większy "zgryz". Mam opracowaną przez siebie
konstrukcję, którą trzeba jednak wybudować, a Pan Jan chce tego uniknąć.
"Emeryt" dorastał ze mną przez lata i pewnie to nie jest jeszcze wersja
ostateczna.
Tak czy inaczej-poślę 3 fotki: Island Packet 26', Pacific Seacraft-Flicka
20' i oczywiście foto modelu "Emeryta" 34'. Zamieścisz co uznasz za
stosowne.
Pozdrawiam Ciebie i oczywiście Pana Jana Walocha. Dużo zdrowia.
Bogusław Pazorek
"Kapitansio"
Witam Don Jorge
Mam podowiedż dla Jana Walocha : Vancouver 27 lub Vancouver 28. Piękna, klasyczna i dzielna konstrukcja, mająca niestety jedną wadę, mimo wieku - piekielnie droga. Trzymam kciuki za pana Jana; może to właśnie On zostanie pierwszym w Polsce armatorem tego typu jachtu. Pozdrawiam,
Krzysztof Wożniak.
PS. Z działu Ciekawostka. W trakcie przedwczorajszego gwizdku mieliśmy regularny odpływ na Szkarpawie - woda opadła aż o 1.7m, a wraz z nią pomosty pływające (Drewnica, Żuławki) które osiadły na dnie.
Sailing Yachts > Cruising Yachts Watch this Advert
Is a cruise made ��in 1977, length of 8.23��, 2.63, 1.37
Motor Inbord (Nanni Diesel) 15,4 kW
Pilot wind.
Keel.
It has mast but must be repaired, one of the sails must be repaired or buy new. And you also have to buy rig.
It has no osmosis or delamination in the hull.
The interior is wood, you need a little restoration as well, but not great things, just need a touch of honey :)
Its port is the Nautical Club of Puertito Guimar in Tenerife .
The flag was German but it expired, so now it has no flag.
If you have further queries do not hesitate to ask.
Make:Vancouver
Year:1977
Length Overall:8'
Status:Available
Price: EUR 6,000 | PLN 26.364,58 Approximate Polish Zloty Equivalent
Location: Santa Cruz de Tenerife, Spain