KONKURS NA HOUSEBOATY i TRAMWAJE WODNE
Właśnie (szczęliwie!) wróciłem z Ustki. Drogi niespodziewanie, w ciągu godziny stały się śliskie, a na dodatek padał mokry śnieg. Jeszcze raz się udało. Mam juz dla Was protokoł, kilka fotek i moje subiektywne wrażenia. O konkursie dowiedzieliście się z newsa z dnia 26 listopada 2009, który został przeczytany przez prawie 1200 osób. Czyli wiecie o co chodziło organizatorom konkursu.
Zwycięzca w finale "houseboatów"
Finalista w konkurencji "houseboatów"
Konkurs składał się z dwóch części: "praktycznej" i "futurystycznej". Ta pierwsza polegała na zaproponowaniu aranżacji produkowanego przez Stocznię Ustka kadłuba szalupy - jako houseboata. Rozgrywka finałowa w tej kategorii rozegrała się między dwoma koncepcjami - "nowoczenym" houseboatem "Ramona" i bezimiennym "tradycyjnym" houseboatem Patryka Zduna. Mnie brakowało aranżacji "staroświeckiej" - jak nie przymierzając "Xsiąże Xawery" Aleksandra i Michała Celarków.
Wyróżnienie w kategorii "tramwajów wodnych"
Innowacyjność poza skalą ocen (Jury) - tramwaj-wodolot
W kategorii "tramwajów wodnych" koncepcja wodolotu "Knockaut 45" dla mnie była rzeczywiścier propozycją nokautującą. Po prostu - ogrom innowacyjności. Czy realnej? Jako juror nie czułem się na siłach ocenić załozeń teoretycznych ani ocenić wymogów technologii budowy. To zadanie dla naukowców. Zastrzegam - to moje indywidualne odczucie. Staram się być pokornym :-)))
Jury konkursu (nie wszyscy)
A teraz przeczytajcie oficjalny dokument kończący konkurs.
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
_______________________________________________
Konkurs projektowy
Organizator: Stocznia Ustka Sp.z o.o.
Zagadnienia tematyczne:
Temat nr 1
Adaptacja tradycyjnych kadłubów wypornościowych do zastosowań
mieszkalnych i turystycznych
Temat nr 2
Studium koncepcyjne tramwaju wodnego
Protokół z obrad Jury
Dnia 02.03.2010 miały miejsce obrady Jury konkursu projektowego organizowanego przez Stocznię Ustka Sp.z o.o. Jury w składzie:
1. Feliks R.Borkowski – Dyrektor Stoczni Ustka Sp.z o.o.;
2. Marcin Rymarz – Product Manager Stoczni Ustka Sp.z o.o.;
3. Stanisław Iwiński – Przedstawiciel Patrona Medialnego, miesięcznika “Żagle”;
4. Jerzy Kuliński – Przedstawiciel Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych;
5. Jerzy Przybycień – Okrętowe Biuro Projektowo – Konsultingowe, Przedstawiciel Rady Technicznej Polskiego Rejestru Statków SA;
Wyłoniło laureatów.
Zgodnie z punktem 11. Regulaminu następujące kryteria zostały wzięte pod uwagę podczas oceny nadesłanych prac:
1. Innowacyjność i pomysłowość projektu.
2. Funkcjonalność prezentowanego rozwiązania, ergonomia.
3. Technologiczność konstrukcji.
4. Walory estetyczne produktu.
Po szczegółowej analizie projektów Jury postanowiło jednogłośnie przyznać nagrodę główną oraz jedno wyróżnienie. Nagrodę główną w postaci 5 000,- PLN, rocznej prenumeraty miesięcznika “Żagle”, prezentacji projektu na targach Wiatr i Woda 2010 oraz za pośrednictwem Patronów Medialnych i stony internetowej Stoczni Ustka Sp.z o.o.zdobył:
p.Sławomir Kot z Tomaszowa Mazowieckiego za projekt Ramona 37, startujący w kategorii nr 1 - “Adaptacja tradycyjnych kadłubów wypornościowych do zastosowań mieszkalnych i turystycznych”. Projekt dostał najwyższe noty za walory estetyczne i technologiczność konstrukcji. Wysoko zostały ocenione również jego pomysłowość i funkcjonalność.
Wyróżnienie w postaci 2 000,- PLN, półrocznej prenumeraty miesięcznika “Żagle”, prezentacji projektu na targach Wiatr i Woda 2010 oraz za pośrednictwem Patronów Medialnych i stony internetowej Stoczni Ustka Sp.z o.o.zdobył:
p.Daniel Januszewski z Wejherowa za projekt Triton, startujący w kategorii nr 2 - “Studium koncepcyjne tramwaju wodnego”.
Do wyróżnienia pracy przyczyniła się bardzo ciekawa i nowoczesna koncepcja architektoniczna nadbudówki. Ponadto uznanie Jury zyskał również sam sposób prezentacji zwycięskich prac.
Jury zwróciło również uwagę na drugi projekt nadesłany przez zdobywcę nagrody głównej. Jest nim niezwykle oryginalna koncepcja wodolotu 'Knockout 45". Praca ta nie została jednak nagrodzona z uwagi na bardzo wysokie koszty realizacji projektu.
Autorskie prezentacje laureatów odbędą się pierwszego dnia Targów Wiatr i Woda, Warszawa 2010, t.j.we czwartek, 11 marca, o godzinie 1200 w sali konferencyjnej "A".
Opracował:
Marcin Rymarz
Product Manager
Sprawdził:
Feliks R.Borkowski
Dyrektor – Prokurent
Przejrzałem wyniki konkursu na hausbota (a jak wiesz, pasjonuję się tematem) i chyba przypadł mi do gustu projekt Ramona 37. Projekt p. Zduna
ma tą wadę, że zupełnie nie wyobrażam sobie korzystania z półpokładów - przejść przyburtowych. Zwłaszcza, że szalupowy kadłub to kołysanie.
Niemniej jednak bez planu układu wnętrza (kluczowe w projecie _house_boata) trudno wnioskować więcej. Ramona nie jest tak nowoczesna,
jak się wydaje - stocznie włoskie stosują taką stylistykę od 50 lat i projekt jest zgrabnym nawiązaniem do konstrukcji. Ramona ładnie też
wykorzystuje (pewnie na salon) zaokrągloną rufę (okrągłe kształty to przy hausbotach strata cennego miejsca...).
Pozostaje jedna drobna kwestia do dyskusji: aby wdrożyć taki projekt do produkcji, należy wykonać sporo obliczeń (stateczność!), a także
wyprodukować masę form i wklejek (pokład to co najmniej 8 elementów, tak mi się wydaje). Jeżeli już wkładać tyle pracy, to może odpuścić kadłub
szalupy, bo przecież nie do tego się szalupy projektuje - i wybrać jakiś lepszy?
Tu chciałbym przypomnieć taką dyskusję, którą Wojtek Kasprzak pięknie narysował:
http://www.zeglarstwo.sail-ho.pl/houseb/houseb.html
Temat tramwaju wodnego mnie zaniepokoił. O ile Triton nie jest zły, to Knockout chyba nie powinien tam trafić. Po pierwsze, taki tramwaj sporo
pływa po miejscach, gdzie jest ograniczenie prędkości...
A trochę poważniej, na projekt tramwajów wodnych szarpnęła się Gdynia, realizując z Żeglugą Gdańską połączenia na Hel i do Jastarni. I co się
okazało... otóż, w sezonie nie można kupić (dotowanych, ale trudno) biletów. Taki prom musi zabierać koło 400 osób. Musi zabierać rowery. Musi
umożliwiać sprawny wyładunek i załadunek tego wszystkiego. Musi chodzić po Zatoce przy wietrze do 8B. Znajomi, którzy wybrali się z Kołobrzegu na
Bornholm takim promo-tramwajem, ugrzęźli tam na 4 dni, bo na Bałtyku piąteczka wiała i UM nie puszczał... w zasadzie w tej funkcji jak dotąd
sprawdzają się katamarany typu Rubin. Co ciekawe, ostatnio w serwisie handlującym statkami znalazłem ofertę na wszystkie jednostki Żeglugi
Gdańskiej - poza właśnie tymi katamaranami.
No i na koniec: eksploatacja wodolotów (produkcji radzieckiej) przez ŻG opłacalna jest jedynie w ścisłym sezonie. Kiedy można liczyć na 100%
obłożenie. Poza tym sezonem stoją sobie na kołkach i zimują. Zatem trochę brakuje mi określenia, co organizator konkursu rozumie pod pojęciem
tramwaju. I czym się różni od np. watertaxi.
W każdym razie miło, że pojawia się dyskusja - i zainteresowanie.
Pozdrawiam
Jacek
I mnie się podoba Ramona 37 !
Marian
Dzień dobry
Przede wszystkim pragnę serdecznie podziękować za głos na mój jacht, bo w protokole czytamy, że wynik był jednogłośny. Jestem naprawdę bardzo zaszczycony nagrodą. Na targi postanowiłem przygotować coś szczególnego, będzie to prezentacja jachtu w pełnym trójwymiarze, techniką anaglifów, tak jak w kinie 3D, pewną ilość okularów juz zabezpieczyłem, teraz zaczyna się walka z czasem, bo trochę wody upłynie, zanim to się policzy, ale bądźmy dobrej myśli.
Xsiążę Xawery, nie znam tej konstrukcji, bo domyślam, że nie chodzi o oryginał z 1827 roku jeśli można poprosiłbym o jakiś link. Stylistyka retro i historia jest mi bliska, więc koniecznie muszę uzupełnić tę lukę. Pragnę też napisać kilka słów uzupełnienia. Pragnąc odpowiedzieć na post pana Jacka Kijewskiego.
Kadłub "szalupy" przeliczyłem, przy współczynniku L do delta wynoszącym 310 mamy nieco ponad 16 tonowy jacht. Taka waga daje idealne wzorcowe wartości stosunku wagi do powierzchni wodnicy konstrukcyjnej. 16 ton wskazuje na spory procentowo balast i w kwestii dzielności morskiej wybiega daleko poza klasę konstrukcyjną D a takie były założenia.
Szacunkowy wykres stabilności jest więcej niż zachęcający, końcowy będzie po skończeniu prac projektowych. Wysoka zabudowa, przy niskim środku ciężkości daje potężną wartość momentu wokół osi obrotu, tak, że dzielność morska jest dużym atutem tej konstrukcji właśnie ze względu na kadłub, który dostałem od Stoczni Ustka. Pewnego rodzaju wadą jest fakt, że cierpi na tym na pewno ekonomika pływania, ale i nie też tak bardzo, no i nie ma nic za darmo. Bezpieczeństwo przede wszystkim. Szpicgatowa rufa wynika z kadłuba, który dostałem do adaptacji. Mnie osobiście bardzo przypadła do gustu, gdyż daje wyróżniającą się sylwetkę, wpływa dobrze na dzielność morską, daje korzystniejsze rozłożenie mas.
Nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z jachtem wypornościowym, niczego nie udaje. W tylnej części znajduje sie sypialnia oraz wc z prysznicem i one spokojnie się tam mieszczą, więc walka o dodatkowe 2m2 przy popsuciu reszty w moim odczuciu mija się z celem. Mnie również sprawa houseboatów głęboko leży na sercu.
Wypowiedziałem wiele gorzkich słów na ten temat, a moralne prawo miałem takie, że uczestniczyłem w tych konstrukcjach, ale przyznać się do nich za nic w świecie nie przyznam :) Decyzje armatora, choć się z nimi nie zgadzałem były święte. No ale skoro się napyskowało, to trzeba było pokazać własną drogę. I wynikiem swego rodzaju buntu przeciw usprawiedliwianiu pewnych braków praktycznością i oszczędnością jest projekt Ramony.
Zacytuję tu kilka słów pana Andrzeja Skrzata: "Często jest tak, że po prostu w nim siedzą, nie zaglądają pod blaty do szafek czy schowków. Jacht musi mieć w sobie jakąś odmienność" Z tymi słowami zgadzam sie w 110% i stały się pewnego rodzaju moją myślą przewodnią. Gdyby praktyczność była aż tak ważna, wszyscy jeździlibyśmy kombi lub vanami, a cabriolety nie miałyby prawa istnieć.
Jacht z definicji ma dawać radość, w tym radość dla oka. Uczestniczyłem w "kanciastych" produkcjach. Wyprowadzenie dużych płaskich powierzchni tylko pozornie jest proste, w praktyce to horror i szpachla dowożona tirami. Na stronie stoczni jest krótki opis odnoszący się również do sprawy technologiczności, ale tak naprawdę to problem konstruktora i producenta a nie armatora. Wygląda na drogi i skomplikowany?? to doskonale tak właśnie ma być, w rzeczywistości jest dość prosty, ale o tym cichoszaaa.
Wodolot. W pełni się zgadzam, że rosyjskie wodoloty (i nie tylko) z silnikami powyżej 1200 koni to ekonomiczne delikatnie mówiąc nie były. W przypadku mojego wodolotu ważniejszą od wizualizacji jest część opisowa i matematyka, która nie została opublikowana, a ze względu na elementy innowacyjności, dobrze, że nie została ujawniona Nie dziwie się panu Jackowi, że takie właśnie miał odczucia. Od lat ludzkość pasjonowała prędkość. Taki był też cel stworzenia pierwszych wodolotów, z małej mocy silnika a takie były dostępne na początku XX wieku wykrzesać jak największą prędkość, później wodoloty projektowali Rosjanie i wojsko. Ani Rosjanom, ani wojsku nie przeszło przez myśl, żeby oszczędzać na paliwie.
Drugi nurt to odwieczne marzenie człowieka o lataniu, z tego nurtu powstało wiele konstrukcji napędzanych siłą ludzkich mięśni lub wiatrem będących de facto wodolotami w mikro skali. Najbardziej znaną konstrukcją tego nurtu jest chyba francuski Hydroptere.
W moim założeniu te dwa nurty się zbiegły. Hasło przewodnie to Fly low and slow, ekonomia ponad wszystko. W efekcie konstrukcja jako prędkość startową przyjętą ma granicę pływania wypornościowego a maksymalną prędkość podróżną 20 węzłów, która wynika bezpośrednio z prędkości startu i jest to podejrzewam najwolniejszy wodolot na świecie.
Z drugiej strony, wiemy, że opory zależą od drugiej potęgi prędkości, z czego wynika, że zapotrzebowanie na moc zależy od trzeciej potęgi prędkości. Jeśli poruszamy się po początku hiperboli mocy, to zapotrzebowanie na moc potrzebną na utrzymanie jednostki w locie z prędkością 20 węzłów wynosi grubo poniżej 100 koni a wraz ze wzrostem prędkości wzrasta hiperbolicznie, wiec zależy nam na pozostaniu tak nisko na hiperboli jak to tylko możliwe.
Dzielność morska wodolotów jak pokazała praktyka bywa zaskakująco duża. Nie chcę tym pływać na Bornholm. Opis algorytmu obliczeniowego został przedstawiony Jury. Faktycznie koszty, gdyby sie coś nie udało byłyby spore :) Czy dam sobie rękę uciąć, że tak właśnie jest?? Oczywiście nie, ale moje przypuszczenia poparte dość zaawansowana matematyką pozwalają się zbliżać do pewności, jak jest naprawdę pokaże życie.
A więc Fly low and slow :)
Z pozdrowieniami
Sławomir Kot
_________________________
Od Don Jorge: Namiary na dwa newsy o parowcu Celarków - XSIĄŻE XAWERY przeslałem Sławomirowi
Witam,
Temat hausbotów chyba warto pociągnąć. Otóż pod tym pojęciem w Polsce
rozumie się chyba wszystko, co nie jest motorówką ślizgową i może stąd
nieporozumienia. Obserwując oferty w krajach zachodnich widzę, że
rozróżnia się:
- barki, w rodzaju penichette, które służą głównie do charterów i
projektowane są pod kątem pewnej ruchliwości na kanałach i niewielkich
zbiornikach wodnych (kategoria D bardzo wystarczająca).
- wypornościowe jachty motorowe w rodzaju Linnsen Yachts, dostosowane po
prostu do żeglugi po odpowiednich akwenach - od śródlądzia po pene morze,
kategorie projektowe od C do A
- hausbooty, które co do zasady w ogóle nie służą do pływania, a do
przebywania na wodzie. Modne hasło "living afloat". Czasem są to
przebudowywane barki komercyjne (słynie z tego Amsterdam, ale nie tylko),
czasem specjalnie budowane jednostki. Czasem instaluje się napęd, czasem
nie. (istnieją też różne konstrukcje lokalne, jak np. angielskie longboaty)
Oczywiście z każdym z tych typów wiąże się inny kształt i inne wymagania.
Ponieważ nie mogę doczytać, co stocznia Ustka "zadała", pozwalam sobie na
gdybanie. Jeżeli chodzi zatem o łódkę w typie Linnsena, to z kadłuba
szalupy, żeby wyciągnąć choć trochę szybkości, trzeba dać dużo mocy (i
duże zużycie paliwa). Jak to mówią - nawet i drzwi od hangaru mogą pływać
szybko, byle przyłożyć dość mocy. Kadłub szalupy ma za zadanie ratować
życie na bardzo zafalowanym morzu i nigdzie daleko nie pływać (chyba, że w
ostateczności). Na kanale będzie pchał przed sobą wał wody, niepotrzebnie.
No i palił tony paliwa, niszcząc naszą planetę (a co, akcent
ekoterrorystyczny).
Myślę, że po prostu nieco inny kształt kadłuba mógłby dużo zmienić. Jeżeli
projekt był dla Stoczni Ustka kwestią "jak zagospodarować zalegające
formy", to wydaje się, że korzystniej byłoby jednak zmienić i to.
Co do płaskich powierzchni, świat jakoś sobie radzi, ale oczywiście nic
takiego nie proponuję - Ramona mi się po prostu podoba.
Pozostają różne inne kwestie, jak dostępność określonych akwenów. Dla
przykładu, szalupy ze Steny (myślałem kiedyś o kupieniu, były wystawione
na aukcję WOŚP) nie mieszczą się na szlaku na Jeziorak. Po prostu robiąc
kadłub od początku można zaprojektować taki jacht, jaki się chce.
Co do wodolotu: w Gdańsku obowiązuje ograniczenie do 5 węzłów (co zresztą
motorowodniacy łamią, demolując okoliczne przystanie - zresztą równie
łamie i Policja, i Urząd Morski), na szlaku Szkarpawy - do 5 węzłów itd.
Jeżeli miałby to być środek komunikacji w takim miejscu - to się nie
sprawdzi (pamiętam grozę i panikę, z jaką uciekało się do brzegu, kiedy na
rzece Elbląg zza zakrętu wypadała Kometa -wbrew przepisom już na płatach.
Zwłaszcza koło Nowakowa).
Jeżeli zaś miałyby służyć tak, jak funkcjonują obecnie tramwaje - do
komunikacji Gdynia - Sopot - Gdańsk - Hel - Jastarnia, to są po prostu za
małe. Zresztą i ten trimaran jest mały. I chyba za delikatny. Tramwaj to
tramwaj, nie należy go mylić z cabrioletem. Ale i tak problem leży gdzie
indziej - ponieważ projekty "tramwajowe" są dofinansowane przez gminy,
działa zasada, kto płaci za orkiestrę, ten zamawia muzykę. Zatem -
niezależnie od wyniku dyskusji, decyzję podejmie urzędnik d/s wszelakich w
urzędzie gminy.
Pozdrawiam
Jacek
P.S. Nie przepadam za stylistyką p. Skrzata, choć bardzo cenię za umiejętne trafianie w potrzeby rynku. Choć na późniejsze konstrukcje -
głównie Delphie - da się już patrzeć.